Uwielbiam tusze Bourjois z serii Volume Glamour – kiedy więc zobaczyłam Ultra Curl, miałam poczucie, że nie mogę obok niego przejść obojętnie. I po raz kolejny jestem zadowolona, choć...
Ultra Curl to tusz pogrubiający i modelujący rzęsy. Kosmetyk zawiera naturalne woski i gumę silikonową. Buteleczka (typowa dla serii, jej pojemność to 12 ml) zawiera tusz o przyjemnej, kremowej konsystencji – takiej w sam raz, nie za suchej, nie za mokrej. Maskarę aplikuje się lekko wygięta, gęstą i miękką szczoteczką, która doskonale rozdziela u unosi rzęsy. Dwie warstwy wystarczą, by ładnie zagęścić (z bardzo naturalnie wyglądającym efektem!) i nieźle wywinąć moje rzęsy (dosyć podatne), co sprawia również wrażenie ich wydłużenia.
Tusz (przez około 1,5 miesiąca stosowania) nie obsypuje się, nie tworzy pajęczych nóżek czy grudek, nie rozmazuje się nawet podczas spaceru w czasie opadów śniegu – i za to wielki plus. Oczy (nie podrażnione) są okolone ładnymi, gęstymi i długimi firankami rzęs – za to również plus.
Jedyny minus (no, minusik – i tak dość często zmieniam tusze, choćby ze względu na bezpieczeństwo moich wrażliwych oczu) to to, że po około miesiącu zaczął gęstnieć, co nieco wydłużało czas aplikacji i trochę ją utrudniło.
Jeśli lubicie teatralnie grube rzęsy, odpuśćcie sobie zakup tej maskary. Jeśli jednak oczekujecie, by Wasze rzęsy w magiczny sposób stały się gęste i długie – ale jakby naturalnie – wyszperajcie pieniądze na Ultra Curl od Bourjois.