Uwielbiam wszelkiego rodzaju nowości, szczególnie te do ust. Dlatego moją uwagę zwrócił błyszczyk Miss Sporty z serii Be connected.
Opakowanie standardowe dla tej serii - walcowate, z czarną nakrętką, mieści 5 ml. Mimo niewielkich rozmiarów, jest dość poręczne. Po kilku dniach spędzonych w kosmetyczce nie wygląda jednak zbyt elegancko. Napisy zeszły a całość jest porysowana i podrapana.
Sam błyszczyk wywołuje u mnie mieszane uczucia. Niby jest fajny a jednak coś jest nie tak.
Konsystencja jest w sam raz, nie za rzadka i nie za gęsta. Rozprowadza się bardzo ładnie za pomocą gąbeczki, będącej częścią opakowania. Nie gromadzi się w bruzdach, nie wycieka poza kontur warg. Niestety trwałość pozostawia wiele do życzenia - błyszczyk zjada się bardzo szybko, trzeba go często poprawiać i dlatego jest on mało wydajny.
Zapach – sztuczny, karmelkowy, ani nie zachwyca, ani nie przeraża. Osoby wyczulone na tego typu aromaty mogą jednak uważać to za minus. Tym bardziej, że zapach jest dość trwały i przez dłuższy czas utrzymuje się na ustach. Smak jest zwyczajny, chemiczny.
Produkt nie ma według mnie żadnych właściwości nawilżających czy pielęgnacyjnych. Dlatego przeważnie nakładam go na pomadkę ochronna.
Do wyboru mamy 6 kolorów:
- Foam - lśniąca biel,
- Trendy Beige - klasycznie neutralny,
- Rose VIP - cukierkowy odcień płatka róży,
- Flirty Brown - uwodzicielska czekolada,
- Coral Pop - soczysta pomarańcza,
- Red Digital - lśniąca truskawkowa czerwień.
Generalnie można powiedzieć, że nowy błyszczyk Miss Sporty to produkt przeciętny. Ot taki kolejny błyszczyk, jakich pełno na polskim rynku.
Producent | Miss Sporty |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 5.00 PLN |