Peelingów do ciała nie stosuję regularnie, malinowy kosmetyk The Body Shop zakupiłam pod wpływem impulsu wywołanego, co tu dużo mówić, zapachem świeżych, soczystych malin. Fakt czy był to zakup do końca udany podlega niestety dyskusji.
Miałam już do czynienia z kilkoma peelingami TBS, w większości były one dość zwarte i łatwe użyciu. Ten niestety na bardzo rzadką konsystencję przypominającą galaretkę z zatopionymi w mniej ziarenkami różnej wielkości (pestki malin oraz zmielone łupiny orzecha). Gdyby produkt zamknięty był w tubce, aplikacja nie byłaby z pewnością aż tak utrudniona, tymczasem trzeba się dość mocno starać, żeby spora część opakowania nie wyciekła nam przez palce albo nie rozchlapała się po całej łazience, zanim nie trafi na skórę. Pociąga to za sobą również kiepską wydajność kosmetyku. Samych ziarenek nie ma w kosmetyku zbyt dużo, skórę złuszcza przez to bardzo delikatnie, przez co muszę przyznać drugi minus, choć zwolenniczki delikatnych peelingów powinny być zadowolone.
Przechodząc do zalet - do tych trzeba zaliczyć przede wszystkim wspomniany zapach. Peeling nie pozostawia na skórze tłustego filmu, łatwo i szybko się zmywa, pozostawiając skórę miękką i nie podrażniając jej. Musze też przyznać, że produkt na medal spisał się pod kątem nawilżenia, mimo że mam wrażliwą skórę skłonną do przesuszeń, która wymaga często intensywnego nawilżenia po prysznicu - tym razem obeszło się bez użycia balsamu.
Produkt przeznaczony jest do pielęgnacji skóry normalnej.
Opakowanie zawiera 200 ml.
Skład: Aqua, Glycerin, Juglans Regia Shell Powder, Polysorbate 20, Rubus Idaeus Seed, Silica, Parfum, Caprylyl Glycol, Carbomer, Sodium Hydroxide, Mel, p-Anisic Acid, Benzophenone-4, Disodium EDTA, Rubus Idaeus Extract, Denatonium Benzoate, CI 14700, CI 17200, CI 42090.
Producent | The Body Shop |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Peelingi |
Przybliżona cena | 65.00 PLN |