Jak reklama głosi, dzięki temu tuszowi można wyczarować rzęsy 3, 5 lub 10-krotnie gęstsze - w zależności od ustawienia opakowania. Nie wierzę w tego typu magiczne zdolności jednego tuszu, ale coś w tym jest. Przekręcając opakowanie na pozycję 1 - tunel, przez który przechodzi szczoteczka robi się dłuższy i szerszy, natomiast w 3 – jest krótki i wąski. Tym samym nakłada się bardzo mało lub dużo tuszu i efekt jest mniej lub bardziej spektakularny - ot, cała magia.
Szczoteczka różni się od poprzednich - jest krótsza i ma troszkę rzadsze włoski. Tusz nakłada się dobrze, ale to raczej dla przyzwyczajonych do tuszy tej firmy, bo innym może się nie spodobać specyficzne sklejanie rzęs. I może to jakiś fatalny zbieg okoliczności, ale mam wrażenie, że drażni mi oczy.
Jeśli ktoś szuka subtelnego podkreślenia rzęs - opcja "1" jest ok, ale ja wolę porządnie podkreślone oczy. Spodoba się fankom maskar Rimmel.
Co zaskakuje - jest go 9,5 ml, czyli więcej niż w pozostałych maskarach Rimmel. Zmywa się bez problemu. I drobny szczegół - kształt opakowania pozwala je postawić.
Dostępny w wersjach extreme black, black i brown.