Uwielbiam wszytko, co pachnie, jednak w perfumach trudno jest mi przełamać się w stosunku do zapachów z nutami malin – są dla mnie ewidentnie zbyt słodkie i nieco mdlące. Wśród wielu zapachów kupionych w ciemno, znalazł się i ten - On Ella bardzo szanowanego przeze mnie za swoje produkcje Jesusa del Pozo.
Choć wśród nut, obfitujących we wszelkiej maści owoce, malina się nie pojawia to dla mnie zapach ten to wybitnie malinowa wata cukrowa – przesłodka i nieco męcząca. W pierwszych nutach daje nadzieję na coś ostrzejszego, by za chwile swoją malinowością zabić wszelkie złudzenia.
Nuty zapachowe:
- głowy: porzeczka, mandarynka, grejpfrut, papaja, osmantus,
- serca: jaśmin, kwiat pomarańczy, konwalia, róża, frezja,
- bazy: piżmo, drzewo sandałowe, fiołek, mech, wetiwer, bób tonka.
Zapach jest umiarkowanie trwały, tuż przed „wygaśnięciem” przypomina malinowe mydełko. Jest pospolity, nieszczególnie oryginalny - do złudzenia przypomina kilka pozycji z wyższych i niższych półek.
Szroniony flakon w odcieniu musztardowo-zielonkawym jest elegancki, ale bardzo niestabilny. Większe pojemności pakowane są w ciekawe, plastikowe pudełka z lusterkiem, które można wykorzystać do przechowywania drobiazgów lub pędzli. Niestety w przypadku mojego (30 ml) nawet takiej drobnej radości nie było dane mi zaznać.
To był zakup, który absolutnie mnie nie cieszy.
Producent | Jesus del Pozo |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 135.00 PLN |