Kolejny ultraowocowy kosmetyk. W odróżnieniu od wielu innych produktów firmy, nie pachnie tak wyraziście – nie rozpoznałabym jagód ani winogron, gdybym nie wiedziała, że to one pachną w tym peelingu. Jestem jednak skłonna przeboleć mniej barwny niż zwykle zapach, bo skuteczność, wydajność oraz typ opakowania peelingu nie mają sobie równych – wszystkie inne produkty, których do tej pory miałam okazję używać, schodzą na dalszy plan.
Peeling ma gęstą, jednolitą konsystencję. Mimo to, łatwo go wyjąć z opakowania – a opakowanie to wygodną, łatwo poddająca się uciskowi, stojąca butelka. Jest ona częściowo przejrzysta, więc nietrudno się zorientować, ile jeszcze nam zostało produktu.
Sam preparat pieni się lekko na skórze, myjąc ją. A przy tym porządnie drapie i ściera martwy naskórek. Dwie niewielkie dawki spokojnie wystarczą na wyszorowanie całego ciała, więc 200 ml preparatu postoi w łazience ładne kilka miesięcy.
Jak napisałam – to jest najlepszy peeling, który miałam. W ciągu kilku tygodni używania zużyłam może 15%, skórę mam gładką i miłą w dotyku. Co najlepsze, peeling jest dość tani – więc głupio byłoby nie spróbować. Polecam.
Producent | Freeman |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Peelingi |
Przybliżona cena | 18.00 PLN |