Nie słyszałam o tych perfumach do momentu, kiedy pojawiły się na półkach Rossmanna. Kiedy takie zjawisko zaistnieje, wiadomo, że wcześniej czy później z natury drogi zapach pojawi się w bardzo korzystnej promocji – tak też było tym razem. Niestety – zasadniczą wadą zakupów perfumeryjnych tych „lepszych” firm jest brak testerów a podobno w tym tkwi tajemnica niskich cen i „zabójczych” promocji. Dobre firmy podobno nie pachną źle, jednak upodobania są względne i mimo wszystko, wolałabym trafić w swoje gusta, bo przysłowiowe wyrzucenie nawet ćwierci podanej przeze mnie, regularnej ceny jest sporym ciosem, zwłaszcza, że zapachu perfum poprawić raczej się nie da. Nieco bezczelnie skorzystałam więc z testerów w innej drogerii i wiedziałam, że Nu musi być moje.
Zapach jest niezwykły. Klimatem przypomina nieco sławne Opium YSL. Jest dość ciężki, korzenno-orientalny, czasem przypomina zapach zamszowej skóry, czasem zapach nagrzanego słońcem runa leśnego. Wspaniale rozwijają się na skórze. Rano, kiedy jest „świeży” tchnie niezwykłą energią i charyzmą, by wieczorem, wraz z zachodem słońca otulić nas zmysłowym aksamitem. Perfumy szalenie trwałe.
Nuty zapachowe: kadzidło, bergamotka, kardamon, sandałowiec, dzika orchidea, piżmo, wetiwer, czarny pieprz.
Niezwykły, wręcz fascynujący jest także flakon. Wizualnie przypomina metalową puderniczkę, nawet otwiera się podobnie, aby naszym oczom ukazać szklany flakonik w kolorze granatu nocy.
Z pewnością nie jest to zapach dla każdego. Najlepiej czuć będą się z nim osoby starsze, raczej spokojne, miłośniczki Orientu i przyrody. Ja jestem w nim wprost zakochana.
Cena za 30ml to około 200zł, za 50ml – 300zł.
Producent | Yves Saint Laurent |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 200.00 PLN |