Od kilku lat nie używam żeli do mycia twarzy, które przesuszają moją cerę, często wywołują alergię, a poza tym zawsze mam po nich uczucie "niedomycia". Do mycia twarzy używam więc mydeł, najczęściej dziecięcych lub innych nawilżających kostek. Czasem pokuszę się też o mydło toaletowe, ale delikatne. W ten sposób trafiło do mnie mydełko konwaliowe. Seriia Olimp to mydełka: oliwkowe, różane, rumiankowe i konwaliowe. Wszystkie są jak najbardziej godne polecenia.
Opakowanie jest z błękitnego, lśniącego papieru z napisem "Konwaliowe". Dobrze, że nie jest zbyt wymyślne, bo dzięki temu nie jest też drogie. Zapach czujemy, gdy tylko otworzymy opakowanie. Czysty, konwaliowy aromat, w swej lekkości i elegancji roztacza się po całej łazience, a na skórze pozostaje dość długo.
Działanie jest ze wszech miar doskonałe. Mydełko ma oczyszczać i odświeżać, z czego wywiązuje się świetnie. Poza tym nie wysusza skóry. Zawiera wyciąg z mydlnicy lekarskiej, która najprawdopodobniej zastępuje substancję pieniącą SLS, o której ostatnio tak wiele się mówi. Nawet, jeśli mydlnica nie ma takiego działania to nie zmienia to faktu, że mydełko SLS nie zawiera. Mimo, to pieni się przyjemnie, acz niezbyt obficie.
Mydełko konwaliowe jest naprawdę świetnym specyfikiem do mycia twarzy. Skóra się po nim nie przetłuszcza ani nie wysusza. Pachnie wspaniale. Gdybym nie miała już swego ulubionego mydełka, to na pewno zajęłoby jego miejsce. Jednak na pewno nie jest to ostatnia jego kostka w mojej łazience.
Producent | Pollena Ostrzeszów |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Mydła |
Przybliżona cena | 2.00 PLN |