„Porachunki”, Luc Besson
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuLuc Besson już od przeszło piętnastu lat rozczarowuje swoich fanów. Niegdysiejszy twórca hitów takich jak „Leon Zawodowiec”, „Nikita”, „Wielki błękit” czy „Piąty element” uciekł z filmowego Olimpu, by budować własne francuskie Hollywood (czyli produkować komercyjne gnioty w rodzaju kolejnych części „Taxi”, „Transportera” itd.). Wydawało się, że to właśnie „Porachunki” pozwolą mu wrócić do najwyższej formy. Niestety: nic z tego.
![](https://m.kafeteria.pl/0546c9cc830b4c16a254c391-9b66c03,730,0,0,0.jpg)
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Luc Besson już od przeszło piętnastu lat rozczarowuje swoich fanów. Niegdysiejszy twórca hitów takich jak „Leon Zawodowiec”, „Nikita”, „Wielki błękit” czy „Piąty element” uciekł z filmowego Olimpu, by budować własne francuskie Hollywood (czyli produkować komercyjne gnioty w rodzaju kolejnych części „Taxi”, „Transportera” itd.). Na boku realizował urocze animacje (seria o „Arturze i Minimkach”), ale wydawało się (wystarczy spojrzeć na obsadę!), że to właśnie „Porachunki” pozwolą mu wrócić do najwyższej formy. Niestety: nic z tego.
Fred Blake (Robert De Niro) wraz z żoną Maggie (Michelle Pfeiffer) i dwójką nastoletnich dzieci sprowadzają się właśnie do Normandii. Wydaje się, że obserwujemy najzwyklejszą rodzinę w trakcie przeprowadzki. Niepokój budzą jedynie wizyty milczących „opiekunów”, którym przewodzi Robert Stansfield (Tommy Lee Jones). Jak się niebawem okaże Fred to Giovanni Manzoni: obecnie objęty programem ochrony świadków, niegdyś jeden z legendarnych bossów nowojorskiej mafii. Agenci nie mają z nim łatwego życia: Normandia to kolejna już kryjówka Manzonich (na słonecznej riwierze Fred zanadto narozrabiał). Tym razem ma być inaczej: Maggie organizuje garden party dla wszystkich sąsiadów, Fred gości w miejscowym klubie filmowym, dzieciaki nawiązują nowe znajomości w lokalnym liceum…
„Porachunki” to kolejny przykry cios dla wielbicieli „starego” Bessona. Jako producent (wspomniane francuskie Hollywood działa pod szyldem EuropaCorp.) od dawna finansuje tandetne, odtwórcze podróbki amerykańskiego kina akcji. Gorzej, że nie potrafi zaproponować nic więcej w tzw. autorskich produkcjach. „Porachunki” to przeciętna komedia sensacyjna do znudzenia eksploatująca doszczętnie zgrane schematy. Besson uśmiecha się do „Rodziny Soprano”, ale i do „Rodziny Adamsów” (wszyscy Blake’owie mają, delikatnie mówiąc, trudne charaktery), serwuje odrobinę nostalgii za gangsterską klasyką spod znaku Scorsese, w finale zapożycza się u autorów młodzieżowego kina a’la „Kick-Ass”. Źródła cytatów wymieniać można jeszcze długo (choćby „Depresja gangstera”). Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że Besson cytuje bez grama wdzięku, pomysłu, bez jakichkolwiek ambicji. Poszczególne wątki nijak tu do siebie nie pasują, bohaterom wyraźnie brakuje charyzmy, humor reprezentują głównie tzw. dowcipy z długą brodą. Często nie są to nawet dowcipy, ale gagi, a więc kabaretowe, scenariuszowo zapowiedziane (uwaga: zaraz będzie śmiesznie) scenki. Śmiesznie niestety nie jest. Reżyser próbuje bronić się rzekomą estetyką parodii (Blake’owie-Manzoni nie różnią się zbyt mocno od zwykłej, mieszczańskiej rodziny) i przede wszystkim cynicznym, czarnym humorem. Ale i to bezskutecznie: owa czerń wyraża się głównie w brutalnym masakrowaniu przypadkowych osób, które śmiały naszym bohaterom podpaść jakąś błahostką, ewentualnie w nagminnym ogrywaniu narodowych stereotypów. Wszystko to już było.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
I nie chodzi nawet o powtarzalność czy bezceremonialnie komercyjny charakter „Porachunków”. Besson nigdy nie był przesadnie ambitny, zawsze budował swoje kino w oparciu o grę konwencją, zawsze zapatrzony był w amerykańskie wzorce itd. Ale był też popkulturowym wizjonerem wyposażonym w nieuchwytne, intuicyjne, „zwierzęce” wręcz wyczucie kina. Cokolwiek pokazywał, oglądało się to z zapartym tchem. Wyczucie to (gdzieś w okolicach „Joanny D’Arc”) utracił. „Porachunki” są (kolejnym już, po m.in. „Lady”) tego dowodem.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze