"Just Dance", Darren Grant
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuFilm nie zaskakuje, jest schematyczny, banalny, ale i nie razi, nie nudzi, a nawet wzbudza sympatię. Ciepło i naiwnie nawiązuje do młodzieżowego kina z lat 80. Scenariusz jest wartki, obraz szczery i bezpretensjonalny. A aktorzy są aktorami, a nie na szybko przeszkolonymi tancerzami. Przyjemna, przedświąteczna rozrywka.
Przyjemne zaskoczenie. Na Just Dance szedłem — zwrot nadużywany przez wszelkiej maści recenzentów — jak na ścięcie. Tymczasem film arcydziełem oczywiście nie jest, ale ogląda się go — i tu wzmiankowane zaskoczenie — bez bólu. Nie zaskakuje, ale i nie razi.
Lauryn Kirk (znana ze Szklanej pułapki 4.0 i Grindhouse: Death Proof Mary Elizabeth Winstead) to ciężko doświadczona przez los dziewczyna z amerykańskiej prowincji. Razem z bratem prowadzą podupadający warsztat samochodowy — jedyne, co pozostawili im tragicznie zmarli rodzice. Lauryn zmaga się z codziennością, ale jednocześnie żyje w świecie marzeń, pragnie zostać profesjonalną tancerką. Po godzinach wytrwale przygotowuje się do corocznych eliminacji do prestiżowej Chicago School of Music and Dance.
Egzamin przynosi rozczarowanie, Lauryn nie potrafi sprostać wymogom agresywnej selekcji, odpada w przedbiegach. A że nie potrafi zdobyć się na odwagę, by wyznać prawdę najbliższym, zostaje w Chicago. Przypadkowo poznana kelnerka załatwia jej pracę w klubie tanecznym. Tam znajduje przyjaciół i — a jakże — awansuje. Najpierw jest dziewczyną od wypełniania rachunków, domorosłą księgową. Po zamknięciu trenuje na klubowym parkiecie, co oczywiście nie uchodzi uwadze spostrzegawczej szefowej.
Nie sposób nie odgadnąć, co stanie się dalej. Just Dance to obraz boleśnie przewidywalny, schematyczny i — bez wątpienia — banalny. A jednak dobrze się go ogląda, nie drażni, nie nudzi, a nawet wzbudza sympatię. Dlaczego?
Z kilku powodów. Tym, co zaskoczyło mnie najbardziej, jest coraz częściej widoczna w kinie młodzieżowym nostalgia za estetyką lat 80., czyli za czasami, w których filmy dla nastoletnich widzów były ciepłe i naiwne. Mówiły wprost: uwierz w siebie, bądź sobą, nie zapominaj o marzeniach, a wszystko samo się ułoży. W parze z tym przekazem szła zawsze apoteoza bohatera — szlachetnego naiwniaka o złotym sercu (na tym wypłynęli przecież m.in. Patrick Swayze i Tom Cruise) oraz pochwała miłości, wartości rodzinnych itd. Ten etos runął na początku lat 90. Tarantino, Rodriguez, Stone na niespotykaną dotąd skalę eksponowali przemoc, seks, narkotyki itd., co oczywiście musiało zauroczyć młodego widza. Ale że nic nie trwa wiecznie, tzw. filmy młodzieżowe coraz częściej przypominają nam o naiwnych i kolorowych "eighties". Doskonałym tego przykładem jest zeszłotygodniowa premiera — wyraźnie nawiązujący do całej serii Karate Kid duński film Fighter. Nie inaczej jest i z Just Dance. Sympatycznie kłania się tutaj Dirty Dancing, Flashdance, Cocktail, Footloose. Naprawdę łza się w oku kręci…
Oczywiście szczypta nostalgii nie wystarczy, by od razu cały film uczynić strawnym. Twórcom Just Dance trzeba oddać, że ambicje mieli może i znikome, ale dobrze wykonali swoją robotę. Bo co zwykle oferują tego typu filmy? Perfekcyjnie zrealizowane sceny taneczne, a poza tym — stek bzdur, nieczytelny scenariusz, drewniane aktorstwo itd. Tymczasem w Just Dance młodzi odtwórcy głównych ról może nie zachwycają, ale z pewnością są to aktorzy, a nie na szybko przeszkoleni zawodowi tancerze. Scenariusz, owszem, jest oczywisty i przewidywalny, ale wartki i pozbawiony dłużyzn. To samo wypada powiedzieć o zdjęciach, scenografii i tak ważnej tutaj muzyce — są otwarcie komercyjne, proste, ale z pewnością nie drażnią, nie uwłaczają niczyim gustom.
I to właśnie decyduje o klasie Just Dance. To obraz na swój sposób szczery i bezpretensjonalny. Nikt nie próbuje nas przekonać, że oglądamy właśnie film ważny, mądry i ciekawy. Just Dance wyraźnie chce być jedynie rozrywką na przyzwoitym poziomie, kolorowym, dynamicznym obrazkiem, który ukoi skołatane przedświątecznym stresem nerwy. I w tym sensie jest to film naprawdę udany.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze