Kilka dni temu media podały elektryzującą wiadomość: zginął Osama Bin Laden – osoba odpowiedzialna za zamachy z 11 września 2001 roku. Atak na ukrywającego się Saudyjczyka obserwował na monitorze prezydent Stanów Zjednoczonych. Bo dla niego i dla wielu Amerykanów śmierć arabskiego terrorysty miała charakter symboliczny – to było kolejne zwycięstwo w walce z ludźmi dążącymi do zniszczenia pokoju na świecie (przynajmniej według amerykańskiej propagandy). Warto więc zastanowić się nad tym, kim był Osama Bin Laden – człowiek, który całe życie poświęcił walce z zachodnią cywilizacją. Informacje na jego temat znajdziemy w książce Musiałam odejść. Wspomnienia żony i syna Osamy Bin Ladena. Publikacja zredagowana została przez dziennikarkę Jean Sasson, która wysłuchała relacji rodziny Bin Ladenów.
Książka rozpoczyna się od wspomnień żony Osamy Bin Ladena. Otóż przyszli małżonkowie poznali się w Syrii, rodzinnym kraju Nadżwy Bin Laden. Oboje mieli wtedy po kilkanaście lat. Młody Osama (kuzyn Nadżwy) dał się wtedy poznać jako spokojny, zrównoważony i jednocześnie pewny siebie chłopiec, właściwie młody mężczyzna. I to chyba urzekło Nadżwę. Spodobało się jej niezwykłe opanowanie i błysk w oczach Osamy, świadczący o głębokim życiu wewnętrznym tego człowieka (nic dziwnego, że później stał się osobą religijną i łatwo zaakceptował zabijanie w imię wiary). Ale są też we wspomnieniach Nadżwy sprawy bardziej przyziemne. Otóż dowiadujemy się, co było ulubioną potrawą Osamy; czym się pasjonował i jak lubił spędzać wolny czas.
Te informacje na pewno nie zainteresują dzisiejsze media, bo wyłania się z nich postać typowego obywatela, patrioty, zakochanego w swojej rodzinie. Ale wystarczy wczytać się w tę książkę głębiej, by – strona po stronie – obserwować jak Osama Bin Laden stopniowo przeistaczał się w arabskiego fundamentalistę, krwawego radykała, współzałożyciela Al-Kaidy – organizacji terrorystycznej liczącej dziś kilka tysięcy członków (warto przy tym pamiętać, że Osama doświadczenia wojennego nabierał podczas wojny w Afganistanie w 1979 roku, organizując wsparcie dla afgańskich bojowników walczących ze Związkiem Radzieckim). Na wszystko to patrzymy oczami zakochanej w nim kobiety, która nie potrafiła pogodzić się, że jej mąż to nie ten sam człowiek, którego poznała w czasach swojego dzieciństwa.
Równie interesujące są wspomnienia syna Omara, który w jednym z rozdziałów książki tak mówi o swoim ojcu: Wiem, że odkąd włączył się w walkę przeciwko Związkowi Radzieckiemu, zabijał ludzi. […] Często zastanawiam się, czy pozbawił życia tak wiele osób, że akt zabijania nie sprawia mu już przyjemności ani bólu. Nie jestem do niego podobny. Podczas gdy on modli się o wojnę, ja błagam Boga o pokój. Nasze drogi się rozeszły, ponieważ wyznajemy inne wartości. On wybrał walkę, a ja życie w pokoju.
Pamiętajmy jednak, że bohaterem książki Musiałam odejść jest nie tylko Osama Bin Laden. Ważne są w niej losy tych, którzy musieli żyć po 11 września, nosząc znienawidzone przez zachodni świat nazwisko. Książka ta to także opowieść o losach kobiet w islamskim świecie – świecie zdominowanym przez mężczyzn. Dzięki Jean Sasson i Nadżwie Bin Laden mamy szansę poznać to, co ukryte przed oczami turystów i obserwatorów z ONZ.
Miejmy nadzieję, że wkrótce ustaną wojny na tle religijnym; że człowiek nigdy nie będzie zabijany w imię idei i nikt pokroju Osamy Bin Ladena nie pojawi się wśród nas. A jeśli chcemy, by na świecie zapanował pokój, musimy dokładnie przyjrzeć się temu, co ład i spokój burzy. Dlatego powinniśmy leczyć nie tylko chorobę, ale i jej przyczyny. Książka Musiałam odejść na pewno nam to ułatwi.