Jeśli wychodzisz z domu i zastanawiasz się, czy zamknąłeś (zamknęłaś) drzwi albo boisz się dotykać klamek, myśląc o milionach morderczych zarazków, ta książka jest dla ciebie. Spokojnie, to tylko fobia Tima Lihoreau jest niezbędnym kompendium wiedzy o współczesnym człowieku, żyjącym w świecie swoich przyjemności, kompleksów i koszmarów. Lihoreau, angielski dziennikarz muzyczny, na co dzień współpracownik The Daily Telegraph, osiągnął szczyt umiejętności literackich, prezentując oryginalny, wielobarwny wachlarz typowych i mniej typowych fobii. Jakość publikacji potwierdza wstęp wielce szanownego Doktora Konowała, który wyjaśnia rolę fobii w życiu człowieka. I tak okazuje się, że: Wielu znanych ludzi [...] cierpi na wszelkiej maści współczesne fobie. Na przykład kilku przyjaciół Stephena Fry [brytyjskiego aktora i komika] otwarcie przyznaje się do aliacallofobii [lęk, że nie jest się tak bystrym jak towarzystwo, w którym się obracamy], a córkę Madonny, Lourdes Ciccone, powszechnie podejrzewa się o parerusofobię [lęk przed ulubioną muzyką rodziców] [...] George Michael na pewno nie jest już forlatrifobem [lęk przed szaletami].
Książka ta adresowana jest do ludzi dorosłych: autor pisze m.in. o lęku przed uprawianiem seksu ze względu na niewielkie rozmiary członka lub lęku przed podzielaniem opinii prawicowych felietonistów, ale niektóre rozdziały dotyczą fobii czysto dziecięcych: „lęku przed warzywami”, „lęku przed gimnastyką” oraz „lęku przed kartonem mleka”. Mimo wszystko Summy wszystkich strachów nie powinniśmy czytać dzieciom.
W jednej z encyklopedii internetowych znaleźć można informację, że na fobie cierpi około 10% ludzkości. Lektura Summy znacznie podwyższa ten „wynik”. Ta niewielka książeczka, którą bez problemu zmieścimy w kieszeni kurtki, może być czytana w trakcie podróży pociągiem lub podczas korzystania z toalety (a kilka tekstów Lihoreau toalecie poświęcił). Talent tego autora tkwi również w dowcipie językowym, polegającym na konstruowaniu nazw „typowych” fobii. Skąd nazwa magnafundafobia, czyli lęk, że nasz strój pogrubia pupę? Nic prostszego: magnus to w języku łacińskim przymiotnik wielki, a fundus to tyłek.
Książką Tima Lihoreau powinien zainteresować się Woody Allen, bo stworzony przez niego bohater filmów – typowy nowojorski hipochondryk, paranoik i na pewno exiturrofob – to idealny czytelnik Summy wszystkich strachów. Trudno nie wspomnieć tu o jednym z bohaterów komedii Lepiej być nie może, granym przez Jacka Nicholsona. Otóż Melvin Udall, według podręcznika Lihoreau, jest tzw. rimpavofobem (rimpavofobia od rima – rysa i pavimentum – chodnik), a więc kimś, kto odczuwa lęk przed nadepnięciem szpary między płytami chodnikowymi.
Jestem przekonany, że Summa wszystkich strachów na pewno trafi na listę polskich bestsellerów, a jeśli nie, rozprowadzana będzie w poradniach zdrowia psychicznego (na pewno jako lek refundowany), więc zanim zapiszemy się w kolejkę do specjalisty, przeczytajmy książkę Tima Lihoreau. Gwarantuję, że nasze zdrowie poprawi się momentalnie i będziemy się przy tym świetnie bawić.