Duże rozczarowanie. Po reżyserze tej klasy co Soderbergh spodziewałem się obrazu niejednoznacznego czy wręcz demaskatorskiego. Przeliczyłem się: dostajemy kolorową laurkę. W dodatku potwornie nudną, wyzutą z jakiejkolwiek dynamiki.
Film koncentruje się na latach 1955-1964. Widzimy początki kubańskiej rewolucji, słynny desant w dziurawej barce, organizację partyzantki. Dalej twórcy każą nam przez dwie godziny obserwować nieustający przemarsz małego oddziału przez góry i lasy. Tę, chwilami wręcz potworną, monotonię z rzadka urozmaicają fragmentami słynnego wystąpienia "Che" Guevary na konferencji ONZ w Nowym Jorku. I tyle.