„Szlaki człowieka. Podróże drogami świata”, Ted Conover
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTed Conover, pisarz i reportażysta, w 2001 roku nominowany do Nagrody Pulitzera, zastanawia się nad filozofią drogi. Lecz na intelektualnych rozważaniach nie poprzestaje. Wprost przeciwnie: to rasowy wędrowiec, który z podróżowania uczynił swoją pasję. A to, co przeżył, opisał.
Jeśli mielibyśmy wskazać najczęściej pojawiającą się na kuli ziemskiej budowlę, byłaby to droga – banalna, wszędzie spotykana konstrukcja, na którą najczęściej narzekamy, zapominając, jak ważną rolę spełnia ona w naszym życiu. Gdyby nie drogi, nie byłoby cywilizacji, bo ludzkość nie miałaby szans na podróżowanie, zdobywanie doświadczeń, wiedzy i bogactwa. Nad filozofią drogi zastanawia się Ted Conover, pisarz i reportażysta, w 2001 roku nominowany do Nagrody Pulitzera. Lecz na intelektualnych rozważaniach autor Szlaków człowieka nie poprzestaje. Wprost przeciwnie: Conover to rasowy wędrowiec, który z podróżowania uczynił swoją pasję. A to, co przeżył, opisał w kilku książkach. Jedną z nich, Szlaki człowieka, poświęcił kilku wyjątkowym miejscom, m.in.: Peru, Chinom, Zachodniemu Brzegowi Jordanu oraz kilku afrykańskim państwom. Jego zbiór reportaży to umiejętne połączenie socjologicznych refleksji oraz zapisków z podróży: codziennych rozmów ze zwyczajnymi ludźmi, przemieszczającymi się po lepiej lub gorzej zrobionych drogach.
Pierwszy rozdział jego wciągającej książki to współczesna historia mahoniu - najcenniejszego gatunku drewna. Conover na początku swojej wędrówki mahoniowym szlakiem udaje się do Nowego Jorku, odwiedzając stolarzy i projektantów, którzy – wykorzystując mahoń przywieziony z Peru — urządzali jedną z najpiękniejszych rezydencji na Upper East Side na Manhattanie. Robota, jaką wykonali, przypominała składanie szwajcarskiego zegarka: tu liczył się kształt każdej deski, jej odcień, ciężar i kolor. Taki materiał kosztował właściciela dobrych kilka milionów dolarów, więc Conover musiał postawić sobie pytanie: jaka część tych pieniędzy dotarła do Peruwiańczyków? Czy ścięcie drzew naruszyło i tak kruchą równowagę ekologiczną środowiska? No i dlaczego mahoń właśnie jest tak cennym materiałem? Ktoś inny pewnie zajrzałby do encyklopedii albo internetu, ale Ted Conover postanowił spakować walizki i udać się do źródła, czyli mahoniowego raju. Ta podróż z założenia miała być trudna. Bo autor postanowił nie korzystać z ekskluzywnych hoteli, tylko mieszkać tak, jak mieszkają przeciętni Peruwiańczycy. Dzięki temu mógł spotkać się z podejrzanymi właścicielami firm eksportujących mahoń oraz pogadać z prostymi drwalami. Aby dotrzeć na miejsce wyrębu, Conover wykorzystywał drogi: niektóre wykonane z zachowaniem światowych standardów, a niektóre przypominające błotny szlak, uniemożliwiający jakąkolwiek komunikację.
Inna opowieść zamieszczona w książce dotyczy mieszkańców Afryki. Otóż Ted Conover przeczytał artykuł poświęcony AIDS. Jedna z tez związanych z rozprzestrzenianiem się choroby mówiła o tym, że AIDS pojawiła się w nieznanej grupie ludzi, prawdopodobnie w Afryce Środkowej, i najpierw rozchodziła się nie drogą powietrzną, tylko lądową. Chorobę mogli rozprzestrzeniać afrykańscy kierowcy ciężarówek, korzystających z usług prostytutek. Conover chciał przekonać się, ile w tym prawdy. Oto jak amerykański reportażysta wyjaśnia powód swojej wędrówki: W związku z tym, że sami mamy w Stanach całą kulturę związaną z ciężarówkami, można by zainteresować amerykańskich czytelników AIDS w Afryce (gdzie prognozy wyglądały dużo gorzej niż w Stanach Zjednoczonych). Pisanie o tym byłoby pretekstem do pojeżdżenia ciężarówkami i zobaczenia życia ich kierowców na własne oczy — zawsze tego chciałem. Ten fragment mówi za siebie: Conover to nie tylko maniak wędrowania, ale i autor głęboko zainteresowany sprawami społecznymi. Każdy jego tekst ma wnosić coś nowego do rozumienia ważnych dla współczesnego człowieka problemów. Bo jeśli pisze o mahoniu, to próbuje dotrzeć do ludzi, którzy czerpią zyski z handlu, nie martwiąc się o środowisko, oraz do tych, którzy zrobią wszystko, by ocalić kawałek planety. A jeśli już wsiada do afrykańskiej ciężarówki, to po to, by dowiedzieć się, jak wygląda seksualne życie typowego Afrykańczyka i co wie o AIDS i antykoncepcji. Stąd też jego książkę (a przynajmniej niektóre rozdziały) mogą przeczytać socjolodzy, psycholodzy, lekarze, ekolodzy i architekci. A także wielbiciele reportażu, czyli gatunku, który jak żaden inny opisuje życie człowieka w całej jego różnorodności. Teraz z niecierpliwością czekamy na tłumaczenia innych reportaży Teda Conovera. Bo z całą pewnością są równie dobre, co ten, opublikowany nakładem wydawnictwa Czarne.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze