Kino familijne firmowane przez Disneya. Dla wielu widzów to już wystarczająca antyrekomendacja. Aktorskie filmy Disneya kojarzą się z niedzielnymi seansami TV i uosabiają wszystko to, co decyduje o słabym czasie emisji - naiwną fabułę i plastikową jakość. Tu jednak w produkcję wmieszały się jeszcze dwa nazwiska - Adam Shankman, błyskotliwy reżyser Lakieru do włosów i niepoprawny politycznie komik Adam Sandler, który teoretycznie powinien zadziałać jak chili na słodko-nużącą poetykę disnejowską. Powiem tylko tyle: błysku nie widać, przyprawy nie czuć. Wytwórnia zdominowała charakter filmu, który choć wychodzi od całkiem nośnego fabularnie pomysłu, nie rozwija jego potencjału.
"Opowieści na dobranoc", Adam Shankman
Kino familijne firmowane przez Disneya. Dla wielu widzów to już wystarczająca antyrekomendacja. Aktorskie filmy Disneya kojarzą się z niedzielnymi seansami TV i uosabiają wszystko to, co decyduje o słabym czasie emisji - naiwną fabułę i plastikową jakość. Tu jednak w produkcję wmieszały się jeszcze dwa nazwiska - Adam Shankman, błyskotliwy reżyser Lakieru do włosów i niepoprawny politycznie komik Adam Sandler.
Dorota Smela