Odkąd porzuciłam depilację woskiem na rzecz tradycyjnego golenia, wciąż szukam idealnej maszynki. Czyżbym już osiągnęła cel? Raczej nie przepadam za maszynkami Gillette, pamiętając pierwsze, sztywne, granatowe jednorazówki tej firmy, które nie zachwyciły mnie ani trochę. Ale Blue II Excell maximum to zupełnie inna bajka.
Maszynka ma ruchomą główkę (ale bez wymiennych ostrzy - to tzw. jednoczęściówka), dzięki której ostrza (sztuk 2), dopasowują się do skóry, mam wrażenie idealnie. Jak bardzo bym jej nie dociskała, to golenie przebiega bez draśnięcia, a pachy, okolica bikini, czy wreszcie trudne do golenia (przynajmniej dla mnie) kolana, są gładkie i nie podrażnione. Zapewne to również zasługa listków napinających i nawilżającego paska. Listki są wprawdzie plastikowe, a nie gumowe, a nawilżający pasek dość ubogi w wyglądzie, ale mimo to komfort golenia jest dość wysoki a efekty zadowalające. Jest gładkość!
Kolorystyka tej konkretnej maszynki jest utrzymana w męskich odcieniach szarości, ale to akurat zupełnie mi nie przeszkadza. Na pierwszy rzut oka całość wygląda może zbyt subtelnie (maszynka jest bardzo lekka), a nawet lekko tandetnie i "plastikowo", ale w końcu najważniejsze, żeby spełniała swoje zadanie.
Jedyne, do czego mogę się doczepić, to tzw. antypoślizgowa rączka. Owszem, po bokach i w tyle są zamieszczone gumowe paski, ale ułatwiają one trzymanie jej jedynie w sytuacji, kiedy moje dłonie są wolne od resztek pianki, żelu czy też mydła. Mokre - owszem, ale bez pozostałości środków do kąpieli czy depilacji.
Generalnie jednak produkt na duże 5 (z małym minusem za antypoślizgowość rączki).
Kupiłam je w paczce (8 sztuk) za 16 zł.
Polecam! Z nimi golenie staję się przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem.
Producent | Gillette |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Golenie i depilacja |
Przybliżona cena | 16.00 PLN |