Mimo że jestem zwolenniczką naturalnych fryzur (przynajmniej u siebie), to jednak uważam, że warto mieć w łazience coś, co złagodzi poranną frustrację i pomoże pozbyć się artystycznego nieładu na głowie po przebudzeniu, zwłaszcza, gdy nie ma czasu na mycie, czy gruntowną przebudowę fryzury, a „przylizanie” wodą zdaje się na nic.
I tak, dość przypadkowo, w mojej łazience wylądował żel Welli, upolowany za kilka złotówek na wyprzedaży. Po kilku próbach niestety zaprzestałam jego używania – jestem nałogowym „dotykaczem” swoich włosów, nie potrafię się tego oduczyć a klejące dłonie to coś potwornie irytującego, więc z dwojga złego zrezygnowałam z żelu. Za to głównym użytkownikiem tego specyfiku stał się mój mężczyzna i bardzo go sobie chwali.
Żel wygląda na włosach bardzo naturalnie, nie daje żadnych mokrych czy sklejonych efektów. Nie usztywnia jak beton, ale bez trudu podnosi i „wyrównuje” nawet mocno przyspane włosy. Nie daje się niestety za bardzo wyczesać, ale można go „zreaktywować” następnego poranka przeczesując włosy wilgotnymi dłońmi.
Nie zawiera alkoholu i nie wysusza włosów, a do tego ma bardzo przyjemny, owocowy zapach. Opakowanie – miłe dla oka, stabilne, w kształcie „słoniowej nogi”, z klapką na dole, mieści 150 ml.
Polecam, szczególnie osobom z krótszymi włosami.
Producent | Wella |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Preparaty do stylizacji: żele |
Przybliżona cena | 14.00 PLN |