Wielokrotnie zawiodłam się na korektorach w sztyfcie, więc teraz postanowiłam wypróbować korektor o płynnej konsystencji. Manhattan Wake Up Concealer zdał swój egzamin na ocenę celującą.
Aplikatorem zakończonym małym pędzelkiem nanosimy preparat pod oczy, a następnie rozprowadzamy go delikatnie na powierzchni skóry i wklepujemy. Efekt jest idealny. Wszelkie cienie i zaczerwienienia znikają w mgnieniu oka, a spojrzenie od razu nabiera blasku dzięki zawartym w korektorze pigmentom odbijających światło. Skóra pod oczami wydaję się gładsza i zdrowsza.
Korektor ma lekką konsystencję płynno-kremową. Po jego nałożeniu nie odczuwa się ciężkości pod oczami. Idealnie stapia się ze skórą. Gdy umiejętnie się go nanosi, nie powinien odkładać się w niewielkich zmarszczkach. Ma przyjemny, charakterystyczny zapach dla kosmetyków tej firmy. Produkt ten jest bardzo trwały i utrzymuje się dość długo na skórze.
Opakowanie korektora jest dość zgrabne i estetyczne, a jego pojemność to 8ml. Według mnie produkt ten jest bardzo wydajny.
Jestem zadowolona z tego produktu pod każdym względem i polecam go wszystkim paniom, które mają często zmęczone, podkrążone oczy, bo działa on nie tylko maskująco, ale też i kojąco.