Wszechobecny seks. Mam dość! Niech wróci do alkowy
EWA ORACZ • dawno temuZmęczyło mnie epatowanie seksem na każdym kroku. Seksualne komentarze w sieci przerażają tak samo, jak dostępność pornografii w każdym kiosku za rogiem. Krążące społeczne przyzwolenie na oglądanie przez mężczyzn pornografii w internecie dziwi i wciąż zaskakuje. Naprawdę wszyscy to robią? Nie wierzę, że każdy znany przeze mnie facet ma dni, gdy zasiada sam przed ekranem lub monitorem z paczką chusteczek.
Coraz częściej się łapię na myślach zaczynających się od „za moich czasów”. Jest to niewątpliwy dowód na osiągnięcie pewnego wieku lub zestarzenia mentalnego. Z pierwszym nie da się walczyć, tego drugiego pewnie sama nie jestem w stanie ocenić. Podejrzewam, że żaden zgred nie wie, że jest zgredem, za którego towarzystwem większość ludzi nie przepada. Pozostaje mieć nadzieję, że marudzenie będzie najgorszą rzeczą, która mi się przytrafi. Dzisiaj poprzyczepiam się do seksu. Temat oklepany, ale jakże wdzięczny i nieustannie pożądany, czyż nie?
Tak więc za moich czasów to z seksem było inaczej. Śmiem stwierdzić, że lepiej. Obecnie seks to coś, co z dobrym skutkiem sprzedaje rajstopy, samochody i wędzone ryby. Pewna ubojnia drobiu reklamowała się skąpo ubranym damskim ciałem w towarzystwie jeszcze żywych kur. Można? A czemu nie, skoro działa. Seks stał się towarem jak ubrania i buraki. Biznes pornograficzny zarabia miliardy i wciąż się rozwija, a nowa przypadłość, jaką jest uzależnienie od pornografii, dotyczy już bardzo wielu osób i jest coraz lepiej diagnozowana jako zaburzenie. Nie czujecie się, jakby wam ktoś coś odebrał?
Zastanawiam się, czy współczesne nastolatki, grając w słoneczko, tęczę i inne seksualne gry, które można określić w prosty sposób jako imprezowy seks zbiorowy, mają szansę na udane życie seksualne za 10–20 lat? Czy 14-latki, które w sferze seksualnej zaliczyły już praktycznie cały pornograficzny alfabet, będą w stanie cieszyć się seksem bez kolejnych dodatkowych bodźców, gdy wyczerpią już wszystkie możliwości i gadżety z sex-shopów? Nie chcę opisywać, na czym polegają te gry, zainteresowani sami sobie znajdą opisy w sieci. Czy ci młodzi ludzie nie mają poczucia godności, czy to współczesne życie przedefiniowało tę wartość? Traktują ciało instrumentalnie, a seks pozbawiają emocji, zubożając go w ten sposób. Zachowują się, jakby mieli zadanie do wykonania, jakby nastoletni seks był zaliczeniem, do którego należy się przyłożyć jak do klasówki z matematyki. Nie chce mi się wierzyć, że współczesna młodzież jest zepsuta i zła.
Skąd biorą wzorce? Naiwne pytanie. Rozejrzyjcie się. Reklamy w telewizji, prasie, bilbordy, łatwo dostępna pornografia, nie wspominając już o teledyskach, w których mam wrażenie głównie chodzi o to, kto robi większe kółka pośladkami na męskich udach. Wszędzie biust, pośladki i palce w ustach. Przekaz jest jasny, masz być seksowna, ostra, "mają ci sterczeć cycki i musisz robić dobrze loda". Wtedy będziesz ok. Za tym wszystkim jeszcze idzie uprzedmiotowienie kobiet, a współczesne nastolatki rzucają się w ten nurt bez refleksji. Wciągają obcisłe kiecki, wypinają biusty i usta, i stają do konkurencji, która jest w tym lepsza.
Osobiście czuję się bombardowana poradnikami w stylu „5 najlepszych gadżetów erotycznych”, „Dlaczego warto mieć w szafce nocnej żel intymny?”, „Co zrobić, żeby twój facet oszalał na puncie seksu z tobą?”. Obserwując media można wysnuć wniosek, że seks to najważniejsza ludzka potrzeba stojąca na jednym miejscu z oddychaniem. Seks wyznacza jakość życia, a przede wszystkim jego ilość świadczy o tym, czy jest udane. Ma być go dużo i musi być urozmaicony, najlepiej z gadżetami erotycznymi, co niby świadczy o sporej wyobraźni i otwarciu. Możecie się ze mną nie zgodzić, ale dla mnie przymus używania plastikowych zabawek świadczy raczej o braku wyobraźni. Czy obecny stan jest spełnieniem założeń rewolucji seksualnej? O to chodziło? To ja wysiadam z tej karuzeli i zakładam worek pokutny. Chciałabym, żeby seks wrócił na swoje miejsce czyli do alkowy. Z małymi poprawkami w kwestii równouprawnienia i edukacji, ale jednak chciałabym, żeby się schował z przestrzeni publicznej pod płaszczyk tajemniczości i intymności. Niech się znowu stanie sprawą między dwojgiem ludzi, którzy są zainteresowani wspólnym coitus. A co tam będą robić, niech na zawsze pozostanie tajemnicą. I jedynie niech sąsiedzi pozostaną czasem bezsenni w wyjątkowo namiętne noce.
Zauważyłyście, że wartość kobiety jest często wyznaczana przez to, czy jest obiektem seksualnym czy nie? Spadek atrakcyjności leci na łeb i szyję w okolicach pięćdziesiątki, po jej przekroczeniu kobiety stają się prawie niewidoczne. Poza tym każda wypowiedź krytyczna w stosunku do współczesnej seksualności wiąże się z posądzeniem o oziębłość, problemy w łóżku albo małą atrakcyjność. Każdy musi to robić często, żeby nie zostać wyśmianym. Stąd całe morze fantastów i marzycieli opowiadających o swoim życiu seksualnym publicznie. Strach się przyznać do przerwy w życiu seksualnym? Dlaczego?
Jest w tym temacie duża sprzeczność, bo z jednej strony uważamy się za najbardziej rozwinięte zwierzęta, w zasadzie to już się do nich nie chcemy zaliczać. A jednocześnie dajemy sobie fory na zaspokajanie najbardziej pierwotnych potrzeb, nad którymi wypadałoby panować, to by właśnie świadczyło o rozwoju. Tak dobrze rozwinięty mózg zobowiązuje. Umiejętność panowania nad napięciem seksualnym to także dorosłość i nie wiąże się z małym temperamentem. Presja ciągłego uprawiania seksu i okazywania seksualności w każdej nadarzającej się sytuacji jest dowodem na zezwierzęcenie. Czasem mam wrażenie, że część kobiet jest ciągle w rui. Napięcie seksualne na imprezach bardzo szybko jest rozładowywane na przykład w toaletach. Potem wystarczy otrzepać i wygładzić kieckę i można wracać do zabawy, a z chłopakiem, z którym przed chwilą zrobiło się coś szalenie intymnego, nawet nie trzeba więcej rozmawiać. Jakby chodziło o przypudrowanie nosa albo poprawienie fryzury. Nie oceniam tego w kategoriach moralnych, ale raczej jako chorobę cywilizacyjną, która odziera nas z bardzo cennych doznań, spłyca człowieczeństwo.
Zastanawiam się co będzie dalej. Czy historia zatoczy koło i nastąpi powrót do propagowania wstrzemięźliwości i życia w czystości? W jaki sposób będą wychowywać swoje dzieci nastolatki, które teraz lubują się w grach, takich jak słoneczko? A może to tylko sporadyczne wypadki nagłaśniane przez media i nie ma się o co bać? Jak myślicie?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze