Jestem mamą, nie mam czasu dla męża. List do Psychologa
ZOFIA BOGUCKA • dawno temuNarodziny dziecka to rewolucja, która zmienia wszystko. Bardzo łatwo jest się pogubić. Tymczasem bardzo ważne jest, by zachować zdrowe proporcje, nie redukować się do bycia rodzicem. Trzeba pamiętać też o sobie, o partnerze. Na list czytelniczki, której – mimo szczerych chęci - się to nie udaje, odpowiada nasza psycholog Joanna Borowczak.
Narodziny dziecka to rewolucja, która zmienia wszystko. Bardzo łatwo jest się pogubić. Tymczasem bardzo ważne jest, by zachować zdrowe proporcje, nie redukować się do bycia rodzicem. Trzeba pamiętać też o sobie, o partnerze. Na list czytelniczki, której – mimo szczerych chęci — się to nie udaje, odpowiada nasza psycholog Joanna Borowczak.
Pani psycholog!
Trzy miesiące temu urodziłam dziecko. Od tamtej pory świata poza córka nie widzę. Jestem szczęśliwa, wreszcie spełniona. Niestety przekłada się to na moje życie, głównie na relacje z mężem.
W ciągu dnia (mąż ma biuro w domu) jestem tak zajęta Mają, że nie w głowie mi ani amory, ani dłuższe rozmowy. Właściwie to się mijamy, wymienimy tylko kilka słów w przelocie. Mąż mówi, że się od niego oganiam i mówię: „Dobra, dobra! Wieczorem, wieczorem”… Tymczasem wieczorem, kiedy mała śpi, ja marzę tylko o tym, żeby też odpłynąć. I odpływam.
Mąż ma mi za złe – że jestem zaniedbana, że taka ze mnie mamuśka i nikt więcej. Że nie mam czasu, energii, uwagi – dla niego, dla siebie, dla domu. Ale ja naprawdę nie daję rady. Staram się, ale jakoś mi to wszystko nie wychodzi. Na dodatek przez te jego dąsy nie mogę w pełni cieszyć się macierzyństwem, bo wpędzam się w poczucie winy. Co robić?
Agata z Gdańska
***
Joanna Borowczak — psychoterapeutka z ponad 15-letnim doświadczeniem. Certyfikowana w ramach terapii systemowej. Specjalizuje się w pomocy rodzicom w problemach z dziećmi i terapii małżeńskiej. Pracuje z osobami dorosłymi starając się znaleźć maksymalnie dużo ich zasobów, dzięki którym poradzą sobie w trudnych dla siebie sytuacjach. Prowadzi własną praktykę w założonym przez siebie Ośrodku Psychoterapii i Treningu psychologicznego "KONTAKT": www.joannaborowczak.com. Prywatnie mama ruchliwego sześciolatka i samodzielnej już 26-latki. Uwielbia wiosnę i słońce, namiętnie układa puzzle.
Pani Agato,
Pisze Pani o poczuciu spełnienia po urodzeniu dziecka. To cudowne uczucie mieć koło siebie małą istotkę — taką bezbronną, zależną od nas, w pełni ufną. Opiekować się nią i patrzeć, jak się zmienia, uśmiecha, uczy nowych rzeczy to wielkie wyzwanie, ale i przeżycie. Łatwo mi sobie wyobrazić, jak bardzo to Panią pochłania i fascynuje. Rozumiem jednak Pani męża — bardzo trudno być odstawionym na boczny tor, spaść z piedestału, na którym do tej pory się było. Ciężko pogodzić się z tym, że nagle jest się tak mało ważnym w życiu bliskiej osoby. Zastanawiała się Pani kiedyś nad tym? Warto na to popatrzeć z tej strony.
Zastanawia mnie, kiedy będzie miała Pani czas i energię na inne rzeczy niż córeczka. Na wspólne bycie z mężem, na zadbanie o siebie – fizyczne i psychiczne. Z jednej strony ma Pani dużo szczęścia — mąż pracuje w domu i może przejąć opiekę nad Mają, by pani mogła chociażby odpocząć. Z drugiej strony jego ciągła obecność wpędza Panią w poczucie winy, bo postanowiła Pani chwilowo o nim "zapomnieć".
Pisze Pani, że stara się, ale "jakoś to wszystko nie wychodzi". Myślę, że warto poprosić kogoś o pomoc. Napisałam o mężu, który jest najbliżej, ale może to być mama, teściowa, przyjaciółka, która wyjdzie na spacer z dzieckiem. Może jakaś znajoma bądź sąsiadka będąca bardziej zaawansowaną mamą podpowie, jak się lepiej zorganizować. Zawsze może Pani posiłkować się opiekunką, która zajmie się maluchem. Może warto ten czas wykorzystać na wspólne wyjście z mężem? Na pobycie razem? Proszę nie tracić czasu, nie redukować się do roli mamy. Kiedy córka śpi, można przytulić się do męża, porozmawiać. Warto znaleźć odrobinę czasu, uwagi i czułości — to buduje bliskość, pielęgnuje więzi, procentuje. Nie można relacji odłożyć na później czy zawiesić, by potem, jak gdyby nigdy nic, wrócić do niej. To się nie udaje.
Pani córeczka ma dopiero 3 miesiące, za chwilę jej rozwój rozpędzi się do gigantycznego tempa. Wtedy dopiero nie będzie miała Pani czasu, siły i — wstyd przyznać — ochoty na cokolwiek. Dopóki więc można, warto się organizować i korzystać z życia.
Zachęcam do spróbowania — małymi krokami — wprowadzać zmiany w życiu tak, by jednocześnie mogła Pani w pełni cieszyć się macierzyństwem, być sobą i kobietą swojego mężczyzny.
Trzymam kciuki
Joanna Borowczak
Kontakt do psycholog: www.joannaborowczak.com
Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do psychologa, zofia.bogucka@kafeteria.pl (z dopiskiem List do Psychologa)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze