Targowianki sprzedają ciało na bazarach
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuNiektórzy ludzie nie wierzą, że to zjawisko ma miejsce – że w galeriach handlowych w dużych miastach młode dziewczyny sprzedają się za ubrania, kosmetyki, czasem jedzenie. W rzeczywistości wymiana seks – dobra materialne ma miejsce także w małych miejscowościach, na bazarach. Tam gimnazjalistki szukają klientów.
Niektórzy ludzie nie wierzą, że to zjawisko ma miejsce – że w galeriach handlowych w dużych miastach młode dziewczyny sprzedają się za ubrania, kosmetyki, czasem jedzenie. W rzeczywistości wymiana seks – dobra materialne ma miejsce także w małych miejscowościach, na bazarach.
Elżbieta (46 lat, dyrektorka gimnazjum w L.):
— Nie mogę powiedzieć, skąd jestem, bo L. to niewielkie przygraniczne miasteczko. Tak, to prawda, że zjawisko, o którym ostatnio głośno za sprawą filmu Galerianki, ma miejsce także w mniejszych miejscowościach. Właściwie to nie wiem, jak jest gdzie indziej, ale u nas, w L. kilka razy zdarzyło się już, że policja przyprowadziła do szkoły wagarowiczki, które przyłapano na tutejszym targowisku, jak proponowały starszym mężczyznom seks oralny. Policja zna nawet cennik, jaki dziewczynki proponowały panom w zamian za świadczone przez siebie usługi.
Kiedy to wydarzyło się po raz pierwszy, nie chciało mi się wierzyć, że te miłe dziewczynki… W pierwszej chwili, kiedy funkcjonariusze przyprowadzili uczennice do szkoły pomyślałam, że to jakieś żarty, jakieś głupie i okrutne żarty tych policjantów! Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że dziewczynki, które znam, które uczę, robią takie rzeczy! Proszę mnie zrozumieć, nie jestem jakąś pruderyjną osobą, ale mówimy o dzieciach, o trzynasto-, czternasto- i piętnastolatkach, których kobiecość i seksualność dopiero się budzi, o dzieciach właściwie!
Jak miałam zareagować? Nie wyrzuciłam ich ze szkoły, choć nie ukrywam, że miałam chęć. Wiedziałam, że to tylko może pogrążyć ich sytuację życiową. Spotkałam się z rodzicami tych dziewczynek, z każdymi osobno, wyjaśniając im sprawę najdelikatniej, jak potrafiłam. Większość z nich mi nie uwierzyła. Usłyszałam pod swoim adresem sporo obelg. Do części z tych ludzi chyba w ogóle nie trafiło, co powiedziałam; być może wcale ich nie interesowało, co robi ich córka, najważniejsza przecież jest wódka.
Jedyne, co mogłam zrobić, to namówić te dziewczynki do współpracy ze szkolnym pedagogiem, z psychologiem. Rozmawiam z nimi często, opiekuję się nimi, choć szczerze mówiąc wątpię, żeby to miało odnieść jakiekolwiek rezultaty. Obawiam się, że już za późno na zmiany w ich psychice, w ich postrzeganiu świata.
Mam wieloletnie doświadczenie pedagogiczne, dobrze znam się na dzieciach i jestem pewna, że winę za morale i psychikę tych dziewczynek ponoszą ich rodzice. Nie jest prawdą, że w każdym przypadku te dzieci sprzedają się z biedy, z ubóstwa. Dziewczyny z mojej szkoły w połowie przypadków pochodzą z zamożnych rodzin, mają niepijących, pracujących rodziców. O jednej mogę nawet powiedzieć, że pochodzi z bardzo zamożnej rodziny. Oczywiście stuprocentowej pewności mieć nie mogę, ale uważam, że przyczyną sytuacji, gdzie młoda dziewczyna sprzedaje swoje ciało za dobra materialne, za kilkanaście złotych, za bluzkę z dużym reklamowym napisem, za podrabianą torebkę, za karton papierosów czy komplet bielizny jest brak miłości. Ich nikt nigdy nie kochał, ani nie nauczył kochać. Nikt ich nigdy nie szanował, więc one nie szanują siebie samych. Myślą, że jeśli dorosły mężczyzna okazuje im zainteresowanie, to dlatego, że są takie śliczne i wspaniałe – i na tym budują swoje poczucie własnej wartości. Nie wiedzą, że mężczyźni, którzy płacą im za seks, są zainteresowani jedynie krótkotrwałą przyjemnością bez żadnych zobowiązań.
Wie pani, podczas rozmowy w cztery oczy jedna z tych dziewczyn nawet powiedziała mi, że małżeństwo to też prostytucja? Tak mówi jej tata o swoim związku z jej mamą. I ta dziewczyna uważa teraz, że „ona za darmo nikomu dawała nie będzie”. Wiem, że trudno uwierzyć w to, że takie słowa można usłyszeć od gimnazjalistki. Samej mi czasem trudno w to uwierzyć. A jednak to prawda.
Sądzę, że część winy za fatalny poziom etyczny tych dziewczyn ponosi również telewizja, zwłaszcza stacje muzyczne i w ogóle szeroko pojęte środki masowego przekazu. Wszędzie pełno golizny, kobiety traktowane są jak mięso, seks wylewa się z każdego teledysku. Z jednej strony bombardujemy młodych ludzi seksem, a z drugiej strony nic im o seksie nie mówimy, od lat kłócąc się o to, czy wprowadzić do szkół edukację seksualną, czy wyprowadzić ją ze szkół? Czy to nie paradoks? Pogubieni we współczesnym świecie młodzi ludzie myślą, że seks i uczucia nie mają ze sobą nic wspólnego, że bliskość fizyczna z drugim człowiekiem jest jedynie środkiem do zdobywania pieniędzy, narzędziem… coraz częściej gubią się w świecie, w którym żyją. Przecież świat także wymaga od nich, żeby byli piękni, doskonale i modnie ubrani, szczupli, uczesani według najnowszych trendów. Chcą mieć wszystko, natychmiast.
Nikogo nie usprawiedliwiam. Potępiam postępowanie tych dziewczyn. Ale uważam, że to nie do końca ich wina. Owszem, są wulgarne, są wyzywające i to one inicjują te kontakty seksualne, ale tak je właśnie wychowano, nauczono je postrzegać świat tak, a nie inaczej, ktoś rozbudził w nich takie, a nie inne potrzeby. Poza tym, tyle mówimy o galeriankach i innych młodocianych prostytutkach, a dlaczego nikt nie napisze o mężczyznach, którzy korzystają z ich usług?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze