Do wszystkich znaczy: do nikogo
CEGŁA • dawno temuW maju tego roku moja klasa licealna obchodziła dziesięciolecie matury. Niezręcznie wyszło, że tyle paplałam o swojej pracy, kilka tygodni po zjeździe pracę straciłam. Wysłałam maila „do wszystkich” z klasy z prośbą o pilną pomoc, dołączyłam CV. Nikt nie odpowiedział. Nie mogę znaleźć pracy i nikt mi nie pomógł.
Droga Cegło!
W maju tego roku moja klasa licealna obchodziła dziesięciolecie matury. Stosunki podtrzymujemy z własnej woli, nie przez portal, spotkania są co rok, zawsze jest „przewodniczący”, który organizuje imprezę. Nie jest to trudne, wszyscy jak na razie mieszkamy w Warszawie. Ostatni zjazd był udany jak i poprzednie, niby się zmieniamy, a jednak nie, ciągle jest o czym gadać, frekwencja niemal 100 procent. Nasze rocznice odbywają się ze współmałżonkami, narzeczonymi i dziećmi, jak kto chce.
Niezręcznie wyszło, że tyle paplałam o swojej pracy – nie tylko ja oczywiście, ale niestety kilka tygodni po zjeździe pracę straciłam. Jakbym zapeszyła, pluję sobie w brodę. Zatrudniona na dzieło, dostałam zaledwie 2 tygodnie wymówienia i to z łaski. No i przyszedł czerwiec – wysyłałam CV jak szalona, a tu same oferty na zastępstwo, latem szukać pracy to masakra. Mam magistra, 2 języki obce i 5 lat doświadczenia. Przez miesiąc nikt nawet nie zaprosił mnie na rozmowę. Spłacam samochód, mieszkanie, zaczęłam się okropnie denerwować, co będzie. Męża nie mam, rodzice mi nie pomogą, byli przeciwni kredytom i postawili sprawę jasno, zanim je zaciągnęłam.
Ze studiów to nie mam specjalnie bliskich przyjaźni, ludzie się porozjeżdżali, przeważnie za granicę. Pracowałam cały czas w jednej i tej samej firmie. Uruchomiłam kontakty zawodowe, ale najwięcej ich miałam z ludźmi robiącymi to samo, co ja, więc wiadomo, nie jest lekko.
Wysłałam też maila „do wszystkich” z klasy z prośbą o pilną pomoc, dołączyłam CV – długie nie jest. Mijają prawie 3 miesiące, NIKT mi nie odpisał. Zwracam się do Ciebie z pytaniem, czy takie zachowanie ludzi jest czymkolwiek uzasadnione? Zastanawiałam się tysiąc razy, co zrobiłam źle. Czy niegrzeczny był ten mój mail? Czy na ostatnim spotkaniu wszystkich niechcący obraziłam? A może nigdy nie byłam lubiana, tylko mi się zdawało, nie stałam z boku, wszędzie byłam zapraszana… Czy możliwe np., żebym była niewygodna jako jedna z nielicznych singielek? Albo to wszystko jest jeden wielki pic, te radosne spotkania, wspomnienia, życzliwość, a jak przyjdzie co do czego, każdy trzyma swoje kontakty dla siebie, żeby na przyszłość czegoś nie stracić?
Nie pojmuję tego. Gdyby do mnie ktoś się zwrócił, ruszyłabym niebo i ziemię, żeby pomóc, wiem, jak dziś jest ciężko. Albo chociaż powiedziałabym uczciwie: nic nie mogę dla ciebie zrobić, sorry. A tu martwa cisza, gorsza od „spadaj na drzewo”, gdzie chociaż wiadomo, o co chodzi.
Stacy
***
Droga Stacy!
Trudno mi wnikać w ewentualne rozgrywki personalne w Waszej grupie, odwieczne sympatie i antypatie, które rzecz jasna również wpływają na zachowania ludzkie w sytuacji przez Ciebie opisanej. Jeśli nie odpowiedziała Ci ani jedna osoba, nie chodzi tu raczej o spisek, tylko o pewne ogóle prawidłowości. Rozważ je, zanim wykonasz kolejny ruch – bo powinnaś go wykonać, ale moim zdaniem inaczej, bardziej rozważnie i systemowo.
1. Spotkania coroczne, bez podtrzymywania kontaktów w międzyczasie, są fajnym rytuałem i… niczym więcej. Nie zacieśniają więzi — ewentualnie aktualizują wiedzę i pozwalają się wyszaleć w znanym, bezpiecznym gronie. Z bliskimi osobami spotykałabyś się dużo częściej, nie czekając na rocznicę, po prostu z potrzeby i tęsknoty.
2. Nie wszystko, co ludzie opowiadają o sobie na takich zjazdach, odzwierciedla rzeczywistość. Z reguły mówimy o sobie to, co najlepsze i najciekawsze. To nie jest okazja do smętnego wylewania żalów i trosk nad kieliszkiem. Oczywiście, bywa różnie, ale taki ponury „zjazdowicz” kończy zwykle przy pustym stoliku. Okrutne? Niekoniecznie. Przyszliśmy na zabawę. Nie oznacza to wcale, że wszyscy jesteśmy ludźmi sukcesu i możemy góry przenosić, choć fajnie sprawiać takie wrażenie.
3. Tak, jak ludzie nie lubią przyznawać się do własnych słabości, tak czują się bezradni, gdy nieoczekiwanie ktoś inny obnaża swoje. Każdy ma własne problemy, do załatwienia na bieżąco. Mail, który wysłałaś, był nieco desperacki. Jednakowy do wszystkich. Adresaci również spanikowali. Każdy mógł pomyśleć – ok, na pewno pomoże ktoś inny.
4. Wiem, że nie brzmi to optymistycznie, ale nie myśl, że jesteś ofiarą zbiorowej niechęci. Nikogo nie potraktowałaś indywidualnie i odpłacono Ci w tej samej walucie. Każdy lubi czasem poczuć się ważny i wyjątkowy, to mobilizuje do działania.
Moje rady:
Nie obrażaj się na nikogo. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, najpierw jednak muszą być przyjaciółmi.
Ani teraz, ani nigdy więcej nie pisz zbiorowych maili w tak ważnych życiowych sprawach. Tego rodzaju korespondencja nadaje się do poszukiwania jedwabnego szala, pozostawionego na imprezie.
Zrób listę (możliwie krótką) kolegów z klasy, którzy w latach szkolnych byli bliżsi, niż pozostali, z dowolnych powodów. Nieważne, że ta bliskość się rozmyła – musisz mieć się do czego odwołać. Może z kimś wymieniałaś lektury, muzykę, jeździłaś na konie lub obozy harcerskie, kupowałaś ciuchy, pomagaliście sobie w nauce? Przydałoby się też, żeby ci ludzie mieli podobne zainteresowania co Ty, skończyli pokrewne kierunki…
Do tych osób napisz ponownie – do każdej z osobna i innym tekstem. Przypomnij się, zapytaj, co słychać, wytłumacz dokładnie, czego szukasz. Dobrze zacząć od: „Hej, prawdopodobnie umknął Ci mój mail z tego i tego dnia…”. Nie pisz, że „nikt nie zareagował”, nie wywołuj ponownie poczucia winy. Najlepiej wyłuszczyć sprawę zwięźle i poprosić o telefon (jeśli nie masz). Bezpośrednia rozmowa jest sto razy intymniejsza i skuteczniejsza.
Daj ludziom kilka dni na rozejrzenie się, nie bombarduj zaproszeniami na kawę. Zwracasz się w konkretnej sprawie. Jakiś odzew będzie na pewno. Kiedy znajdziesz pracę (dzięki kolegom z klasy lub niezależnie), możesz zaaranżować spotkanie towarzyskie w celu spełnienia toastu. To dobry początek dla wzmocnienia wybranych znajomości, jeśli będzie ku temu obopólna chęć. Nic na siłę.
Życzę Ci więcej wiary w siebie i jak najszybszego znalezienia pracy. Może warto na jakiś czas obniżyć wymagania i zainteresować się ofertami poniżej swoich możliwości, byle nie siedzieć bezczynnie?
Pozdrawiam mocno!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze