Dorosłe dzieci!
CEGŁA • dawno temuMam nadzieję, że jestem normalna. W mojej klasie w liceum na pewno troszkę odstawałam nieśmiałością i trudnościami w nauce, w efekcie kiepsko poszła mi matura i nie dostałam się na wymarzone studia. Nie opuszcza mnie jednak poczucie krzywdy, pecha. Jakby kilka rzeczy naraz sprzysięgło się przeciwko mnie.
Kochana Cegło!
Zaczęło się od tego, że dawno temu rodzice popełnili, jak to powiedziała pani psycholog, poważny błąd wychowawczy. Byliśmy na wczasach w Egipcie. Miałam dopiero 15 lat. Zakochałam się w Kairze jak koza w barmanie z dyskoteki, miał 18 lat. Kiedy rodzice zorientowali się w sytuacji, przerwali pobyt. Po przyjeździe do Polski zmusili mnie do wizyty u ginekologa, żeby sprawdzić moje dziewictwo. Oczywiście nie straciłam go, wakacyjna miłość była niewinna, a tamten chłopak uczciwy i odpowiedzialny.
Źle się działo w domu po tej historii. Pierwszy raz opuściłam się w nauce, zamknęłam się w sobie. Niedługo potem miałam wypadek – zamyśliłam się i weszłam pod autobus, miałam połamane obie nogi.
Rodzice wpadli w histerię i poczucie winy, ubzdurali sobie, że… chciałam się zabić. Sami poszli do psychologa zasięgnąć porady, dla mnie też załatwili konsultacje prywatne, jeszcze kiedy leżałam w szpitalu. Byłam szczera, niczego nie ukrywałam. Miałam do rodziców żal. Ale pomysł samobójstwa został wykluczony.
Rodzice chyba nie do końca w to uwierzyli, bo od tamtego czasu zrobili się strasznie nadopiekuńczy, jakby chcieli mi coś wynagrodzić. Nigdy nie mieliśmy więcej konfliktów, obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Było to uciążliwe, przesłodzone, aż się dziwię, jakim cudem znalazłam sobie chłopaka żyjąc pod kloszem. Spędziliśmy jednak z Łukaszem cudowne 2 lata, dopóki wszystko się nie rozleciało przed moją maturą. Znów dopadł mnie pech i łańcuszek nieporozumień.
Jak wspomniałam, jestem wycofana, mało samodzielna, trochę boję się świata. Nie brakuje mi wiary w siebie, raczej chyba przebojowości, ducha walki. Kiedy zaczęła zbliżać się matura, przerodziło się to w ostry, paniczny strach przed konfrontacją i porażką. W sumie matura to takie wrota dorosłości, nie jakaś błahostka. Rodzice dawali mi ziołowe tabletki i kropelki, nic nie działało, nie mogłam spać. Ponieważ rodzice Łukasza są oboje lekarzami, wpadłam na tak idiotyczny pomysł, jak to tylko możliwe. Poprosiłam go, żeby załatwił mi receptę na środki uspokajające, spisałam nawet kilka nazw z netu i dałam mu na karteczce. A on się nie zaniepokoił ani nie zdziwił, tylko spełnił moją prośbę.
Wtedy rozpętała się wojna. Mama Łukasza (bardzo mnie przedtem lubiła, gościnnie przyjmowała w domu mnóstwo razy) zadzwoniła do mojej, zwyzywała mnie od ćpunek, psychopatek, cwaniar, desperatek, wspomniała o tendencjach samobójczych – chyba Łukasz musiał jej opowiadać o tym moim epizodzie z autobusem… Powiedziała, że próbowałam ich naciągnąć na nielegalną receptę na silne leki objęte reglamentacją, narazić ich kariery… Zakazała mnie i Łukaszowi spotkań. Maturę zdałam – ledwo-ledwo, na szczęście zwykły internista zapisał mi kilka tabletek na te dni, niepotrzebnie tak się z tym czaiłam.
Łukasz studiuje medycynę, rodzice kazali mu przenieść się do Krakowa — albo zakręcą mu kurek z pieniędzmi. 22-letniego chłopaka zamknęli na 2 dni w pokoju na klucz! Kilka tygodni temu „porwali” go – jak kiedyś rodzice mnie z Egiptu – i wywieźli na wakacje na drugi koniec Polski, żeby sobie wszystko przemyślał. Chcieli mu odebrać laptop i komórkę, ale jakoś do tego nie doszło. Łukasz napisał mi, że wraca do mnie, rzuca studia, idzie do pracy. Zagroził rodzicom, że wezwie na nich policję. Na szczęście miał trochę pieniędzy na własnym koncie. Wrócił do Warszawy, przeniósł swoje rzeczy do kolegi. Klucze zostawił rodzicom u sąsiadów, mówi, że nigdy tam nie wróci…
Nie wiem, czy rzeczywiście aż tak potwornie zawiniłam, żeby rozpętywać aferę rodzinną, gniewać się na śmierć i życie? Nie chcę, żeby Łukasz ze względu na mnie tracił kontakt z rodzicami, ale jak mam ich przekonać do siebie? Moi podsycają konflikt, powtarzając mi, że tamta rodzina nie jest tego warta i wcale nie muszę nic robić, żeby odzyskać ich szacunek i zaufanie, a Łukasz to dzieciak i tchórz, który idzie jak cielę, gdzie mu każą. Ja po prostu nie chcę skrzywdzić Łukasza, a w ogóle nie rozumiem, jakim prawem on musi wybierać?
Bożena
***
Kochana Bożenko!
Jeśli idzie o uwięzienie i wywiezienie z miasta dorosłego mężczyzny, sytuacja faktycznie jest kuriozalna. Łukasz chyba się zagapił lub doznał szoku, i dlatego zareagował z opóźnieniem. A może jego stosunki z rodzicami były nacechowane daleko posuniętą uległością, której dotychczas nie zauważyłaś?
Tak czy inaczej, serdecznie współczuję pacjentom tych państwa po przeczytaniu diagnozy, jaką postawiła Ci pani doktor w rozmowie z Twoją mamą… Racja, pomysł z „pokątnym” pozyskaniem recepty na środki psychotropowe nie był zbyt mądry. Żaden odpowiedzialny lekarz nie przepisze ich w ciemno, zaocznie. Ale reakcja rodziców Łukasza była przesadna i irracjonalna. Przecież wystarczyło grzecznie odmówić. Powiem więcej, odpowiedzialny lekarz i zwyczajnie życzliwy człowiek podpowiedziałby Ci natychmiast dobrego specjalistę. Trudno mi zrozumieć, jak może efektywnie wykonywać ten zawód osoba tak pełna uprzedzeń i przesądów, wygłaszająca komunały, na dodatek w sposób obraźliwy, o kimś, kto ewidentnie potrzebuje pomocy w przełomowym momencie życia. To przykre i smutne. Mama Łukasza sama najbardziej szkodzi swojej reputacji.
Ale do rzeczy. Bożeno, uwierz mi, wspaniale radzisz sobie z życiem, w którym zazębiło się kilka tak niesprzyjających okoliczności. Uważam, że po tamtej upokarzającej historii z ginekologiem plus po traumatycznym wypadku powinnaś była przez czas dłuższy i regularnie przebywać pod opieką terapeuty. Być może pozwoliłoby to uniknąć utrwalenia się u Ciebie rozmaitych lęków przed rzeczywistością. Zawsze możesz do tego wrócić, rozważ to. Niezależnie od wszystkiego, spotkałaś wielką miłość, udało Ci się wejść w prawdziwą, głęboką relację – to Twój wielki sukces, prywatne zwycięstwo nad urazami i słabościami!
Ciesz się tym i nie pozwól, by Ci to odebrano z absurdalnych pobudek. Los zdecydował, że zarówno Ty, jak i Łukasz macie, delikatnie mówiąc, przeczulonych rodziców. Ta podwojona konsolidacja dobrych intencji zagraża Wam, chociaż jesteście przecież ludźmi pełnoletnimi, mającymi wszelkie prawo decydować o sobie. Nie traćcie z oczu tego faktu, ale nie działajcie też zbyt impulsywnie i nieodwracalnie. Ten konflikt da się wyciszyć cierpliwością, konsekwencją i spokojem. Powinniście również być czujni i odporni na dalsze ewentualne manipulacje, trzymać się razem, bez względu na okoliczności. Najważniejsza jest teraz Wasza wzajemna solidarność, nie to, czy macie rodzicielskie „błogosławieństwo”. Przecież nie krzywdzicie nikogo i nie robicie nic złego! Nie musicie udowadniać, że warto Wam zezwolić na bycie razem, Wasze uczucie nie wymaga żadnego usprawiedliwienia i nie musicie niczego wybierać.
Ciężar zrozumienia tej oczywistości spoczywa na barkach Waszych rodziców – ludzi doświadczonych, od których oczekuje się przytomności umysłu, zdrowego osądu, dojrzałości, mądrości życiowej i przede wszystkim – wspierania własnych dzieci. Dajcie im szansę się opamiętać. Niech życie toczy się dalej. Róbcie swoje. Dobrym lekiem na Twoją porażkę ze studiami jest znalezienie sobie na rok jakiegoś rozwijającego zajęcia – praktyk, pracy, kursów, czegoś dostosowanego do Twoich możliwości finansowych, ale przede wszystkim wynikającego z zamiłowań, np. pokrewnego wybranemu kierunkowi studiów.
Rzucenie uczelni medycznej przez Łukasza to wielki, brzemienny w konsekwencje błąd, musicie teraz dużo i na serio rozmawiać o przyszłości, lato to dobry czas. Nic Was nie goni, nie musicie zaogniać sytuacji, upierając się przy natychmiastowym założeniu własnego gniazda. Łukasz ma trudniejszą sytuację, bo jeśli konflikt z rodzicami się nie uleży, będzie miał problem z utrzymaniem się, nie wiem, jakie zajęcie można połączyć z pracochłonnymi studiami medycznymi, ale może wymyślicie coś razem.
Co do Twoich stosunków z tamtą rodziną – odradzam wszelkie ruchy. Zostałaś potraktowana skandalicznie i należą Ci się przeprosiny, Twojej mamie również. O tym, kim jesteś i jak powinnaś być postrzegana, najdobitniej świadczy Twoja relacja z Łukaszem. Jego rodzice muszą samodzielnie przeżuć i przełknąć, mówiąc brzydko, fakt, że ich fochy Was nie rozdzielą. Nie staraj się też sterować Łukaszem w żadnym kierunku – powinien ułożyć się z nimi sam, tak jak Ty — ze swoimi.
Życzę Wam zgody, wytrwałości i odwagi!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze