„Iluzja”, Louis Leterrier
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuProsta, wakacyjna rozrywka. Pozbawiona aspiracji, chwilami pozbawiona też sensu, ale koniec końców sympatyczna. Film ogląda się naprawdę przyjemnie. Kto ma ochotę na niezobowiązującą, lekką, wakacyjną rozrywkę, ten śmiało może wybrać się na „Iluzję”.
Prosta, wakacyjna rozrywka. Pozbawiona aspiracji, chwilami pozbawiona też sensu, ale koniec końców sympatyczna.
W pierwszych scenach poznajemy czwórkę popularnych iluzjonistów (grają ich Woody Harrelson, Jesse Eisenberg, Isla Fisher i Dave Franco) zwerbowanych właśnie przez tajemniczą organizację pod nazwą „Oko”. Rok później nasi bohaterowie występują (już jako „Czterej jeźdźcy”) w Las Vegas. W trakcie transmitowanego na żywo show, przy pomocy wirtualnych sztuczek i zahipnotyzowanego widza okradają francuski bank, a pozyskane w ten sposób miliony rozdają rozentuzjazmowanym widzom. Kolejnym celem współczesnych Robin Hood’ów staje się nieuczciwy właściciel firmy ubezpieczeniowej, sponsorujący ich występy Arthur Tressler (Michael Caine). Tym razem łup zostaje (kolejna sztuczka) przelany na konta pokrzywdzonych klientów Tresslera. Nasza czwórka bawi się przy tym doskonale, zwłaszcza, że ani policja, ani FBI nie potrafią im niczego udowodnić. Jeśli ukradli, to w jaki sposób? Z tym zagadnieniem zmierzyć się będzie musiał agent Rhodes (Mark Ruffalo), francuska wysłanniczka Interpolu (znana m.in. z „Bękartów wojny” Tarantino Melanie Laurent) i specjalista od demaskowania magicznych tricków, kolejny telewizyjny showman, Thaddeus Bradley (Morgan Freeman).
Najłatwiej przybliżyć estetykę filmu cytując pozycje z dotychczasowej filmografii reżysera. „Transporter”, „Transporter2”, „Starcie tytanów”… nawet jeżeli „Iluzja” przewyższa poprzednie „dzieła” Leterriera, to nieznacznie. Oglądamy typowy blockbuster. Większość tzw. suspensów opiera się na (pomysł sam w sobie wdzięczny) demaskowaniu iluzjonistycznych sztuczek, ale i tak: nawet najmniej uważny widz bez trudu wskaże tu dziury w logice scenariusza. Kolejne zwroty akcji to efektowne, ale jednak bzdury. Bohaterowie (przede wszystkim magicy-włamywacze, którym kibicujemy) potraktowani są szkicowo, ich relacje to kolejny amerykański banał (w powietrzu wisi romans, a nawet dwa, w komplecie dostajemy też trudne dzieciństwo, kompleksy do przezwyciężenia itd.). Finałowa zagadka nie zaskakuje, jej rozwiązanie również: narzekać można naprawdę bez końca.
A jednak „Iluzja” różni się czymś od wspomnianych już, wcześniejszych produkcji Leterriera.
Pomimo wszystkich obiekcji film wzbudza sympatię, ogląda się go naprawdę przyjemnie.
Bzdurny scenariusz maskuje rzemieślnicza sprawność twórców: to historia opowiedziana wartko, dynamicznie i bez zbędnych przestojów. Leterrier wie, jak wykorzystać możliwości współczesnego kina. Cyfrowe efekty specjalne nadają występom „Jeźdźców” wymiar prawdziwie wielkich widowisk, nikt nie będzie też raczej czepiał się scen akcji: pościgi na autostradzie, czy ulicach Nowego Jorku robią stosowne wrażenie. Ale to wszystko znamy już z „Transporterów”. Tym razem dalece ważniejsze okazują się: lekka tonacja i zdecydowanie komediowy charakter „Iluzji”. Dialogi bywają zabawne, między bohaterami wytwarza się tzw. chemia, postacie owszem, są papierowe, ale wykreowane przez znakomitych aktorów. Eisenberg pozostaje Zuckerberg’iem („The Social Network”), ale już Harrelson funduje nam masę przeuroczej błazenady, Freeman podkreśla tajemniczy nastrój, Ruffalo ponownie („Zodiak”) odnajduje się w skórze tracącego dystans tropiciela. Wiele wdzięku mają też obie panie (delikatna Laurent i przebojowa Fisher). Rasowych kinomaniaków drażnić może banalny podział na dobrych i złych: z jednej strony używający najnowszych technologii „ostatni sprawiedliwi”, z drugiej odpowiedzialne za kryzys banki i nieuczciwe korporacje… koncepcja słuszna, tyle, że nie dość subtelna, nakreślona zbyt grubą kreską. Ale i tak: twórcy promują sympatyczne założenia (inteligencja jest tu skuteczniejszą bronią niż brutalna siła), całość ma swój wdzięk i ani przez chwilę nie nudzi. I dlatego kto ma ochotę na niezobowiązującą, lekką, wakacyjną rozrywkę, ten śmiało może wybrać się na „Iluzję”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze