Rodzina, ach, rodzina…

Cudna choina. Morze prezentów. Kopy jedzenia. Stały skład rodzinny, stłoczony przy 3 zestawionych w literę L stołach. Kocham Boże Narodzenie i moją pokopaną rodzinkę na zabój. Jest tylko jedno „ale”. Tradycja naszych rozmów przy stole. Przez 3 bite dni zamieniamy się w gorszą wersję rodziny Adamsów, a ja zawsze marzę, żeby raz stał się cud i żebyśmy jak zwierzęta przemówili ludzkim głosem.
Cegła

Droga Cegło!

Leżę sobie w szpitalu i mam masę humorystycznych refleksji. To nie jest żadna straszna choroba. Po prostu, najzwyczajniej w świecie poszłam do delikatesów odebrać zamówioną rybkę na święta. Pieszczotliwie wyjaśniam, że była to rybka na 18 osób, bo tyle siada w mojej kochanej rodzince co roku do wspólnego stołu, a każdy ma swoje zadania. No więc niosłam tacę z tą rybką, a tam nieszczęśliwie ktoś zrzucił z półki puszkę piwa. A ja – postawiłam nóżkę na tę puszkę:).

Nieciekawie mam skręcone kolano chyba o 180 stopni, gips od kostki do biodra i szpital z tego powodu, że coś się panu doktorowi nie spodobało w moim prześwietleniu i uznał, że źle mi z oczu patrzy, to znaczy, mam chochlika i nie będę wcale leżeć plackiem w łóżku, tylko kuśtykać wszędzie z tym gipsem, a tego mi nie wolno i on musi mnie przypilnować. Tym sposobem zostałam w szpitalu i mam święta z tzw. bańki. Można by powiedzieć, że zepsute, prawda? Zrujnowałam sobie święta przez głupią puszkę, bo nie patrzyłam pod nogi.A tu nic tych rzeczy! Pławię się ze szczęścia, jakbym leżała w jacuzzi z bąbelkami! Zaraz Ci powiem, dlaczego, a Ty może mi powiesz, czy mam coś nie halo z głową – tak generalnie uważa moja rodzina:).

Pamiętam wszystkie święta gdzieś od momentu, jak byłam w połowie podstawówki, czyli było ich już 10 z okładem. Wszyściutkie z identycznym scenariuszem. Cudna choina. Morze prezentów. Kopy jedzenia. Stały skład rodzinny, stłoczony przy 3 zestawionych w literę L stołach. I to jest w porządku. Kocham Boże Narodzenie i moją pokopaną rodzinkę na zabój. Jest tylko jedno „ale”. Tradycja naszych rozmów przy stole. Przez 3 bite dni zamieniamy się w gorszą wersję rodziny Adamsów, a ja zawsze marzę, żeby raz stał się cud i żebyśmy jak zwierzęta przemówili LUDZKIM głosem, żeby było jak w ukochanej piosence Jonasza Kofty: bo gdy się milczy, milczy, milczy… to apetyt rośnie wilczy… na poezję, co być może drzemie w nas… Być może – ale jak to sprawdzić.:)

My się ślizgamy po tematach według reguł łyżwiarstwa figurowego: jest najpierw jazda obowiązkowa, potem program dowolny. W pierwszej części zostają omówione starannie problemy nieobecnych – dalszych członków rodziny. Kto jest nierobem i nie szuka sobie pracy, tylko wyżera rentę rodzicom. Kto żyje bez ślubu. Kto nosi mini, chociaż ma krzywe nogi. Kto sobie kupił drugi samochód, trzeci komputer i piąte futro, a narzeka na brak kasy. W ramach jazdy obowiązkowej znajduje się też wymiana doświadczeń osób obecnych w branży porządkowej – kto kiedy umył okna, wezwał firmę piorącą dywany (tu zapisywanie telefonu do zaufanego człowieka, który na przyszły rok nie spaprze roboty i nie weźmie kasy za nic) i zaczął gotowanie bigosu, żeby ze wszystkim zdążyć.

Program dowolny jest jeszcze ciekawszy. Rozpoczyna się od omówienia problemów „obiektywnych”: liczba osób pochodzenia żydowskiego w aktualnym rządzie, aborcja, eutanazja, religia w szkołach, feminizm, małżeństwa gejów, papież dawny a obecny. Potem króciutka przerwa na głosowanie: pić czy nie pić przed pasterką – i gremialny wymarsz. Jak się już zapewne domyśliłaś, moja rodzinka jest taka więcej tradycyjna:).

Po powrocie z kościoła program dowolny dryfuje w kierunku rodzinnego ciepełka i spraw bardziej osobistych. I tu – może bardziej niż przedtem – mam wrażenie, że każdy z nas czuje się tak, jak ja: jak samotny solista na tafli, pod sędziowskim obstrzałem. Dlatego myli krok, upada boleśnie na lód, obrywa po czterech literach. Kiedy sędziowie mówią, punktują i uzasadniają, solista ma tremę i popełnia szkolne błędy.

W zeszłym roku miałam jak zwykle (i jak każdy z obecnych) kilka niemal dyskwalifikujących wpadek. Ale dzięki wyrozumiałości rodziny skończyło się na delikatnej sugestii, że za rok może się poprawię. Będę ostro trenować i udoskonalę technikę życia:). Tato zapytał mnie i mojego ówczesnego chłopaka, czy myślimy poważnie o przyszłości. Ciocia (taty siostra) zripostowała natychmiast, że może już najwyższy czas – chodziło w skrócie o to, że miałam na sobie obcisłą podkoszulkę, a od wielogodzinnego jedzenia urósł mi brzuszek nad dżinsami (nie miałam akurat żadnych proszków na wzdęcia), no i przy zmywaniu w kuchni ciotka zagadnęła z troską, czy ja przypadkiem nie zamierzam się „rozmnożyć”. Zbulwersowałam również wszystkie obecne osoby płci żeńskiej skandalicznym oświadczeniem, że okna umyję sobie dopiero na Wielkanoc, ponieważ jest zimno, a ja niedawno miałam zapalenie płuc… Ostatecznie pogrążyła mnie jednak stanowcza prośba, byśmy przy jedzeniu posłuchali czegoś innego niż kolędy w wykonaniu Krzysztofa Krawczyka, bo ja przy nim gorzej trawię:).

No i widzisz, Cegło, w tegorocznej Wigilii jest dla mnie coś surrealistycznego i magicznego zarazem. Obejrzałam sobie w szpitalnym telewizorku cudowny koncert zespołu Hey (a w pierwszy dzień świąt – Jacka Kaczmarskiego na Dworcu Centralnym). Przez godzinkę byli u mnie rodzice – bardziej zatroskani rozczarowaniem rodziny niż moją nogą, bo tego wypadku chyba nikt nie bierze do końca serio:). Mama obiecała solennie, że mnie jakoś wytłumaczy… Niestety, w rodzinie poszły dwie famy: 1. że się wymiguję tak po prostu; 2. że owszem, skręciłam nogę, ale na pewno nie w sklepie, co za bajeczka, tylko u siebie w mieszkaniu, gdzie notorycznie walają się puszki na podłodze, ewentualnie w jakimś pubie, gdzie poszłam zaszaleć, zamiast pomóc pierogi lepić. No i w ogóle, zawsze miałam nierówno pod sufitem, przecież nie używam żelazka i miałam nawet kiedyś na wigilii kolczyki w brwiach!

Wczoraj odwiedził mnie brat z narzeczoną. Uraczyli mnie opowieścią o swoich katuszach – naturalnie, tematem numer jeden w programie dowolnym było nieustalenie przez nich bliskiej daty ślubu… Pękaliśmy ze śmiechu. Nie, nie, nie jestem odszczepieńcem. W mojej rodzince wszystkim dostaje się równo po uszach, bo w tak walnym składzie spotykamy się raz do roku, więc trzeba wszystkie karty wyłożyć na wigilijny stół:) (Najzabawniejsze, że to mój braciszek rok temu osobiście martwił się moją beztroską w sprawach męsko-damskich…) Śmieszy mnie to, ale i odrobinkę przeraża. Dlatego te święta są FANTASTYCZNE i pozdrawiam serdecznie pana doktora!

Jak myślisz, Cegło? Czy z moją głową wszystko dobrze, czy raczej powinnam przenieść się prosto z ortopedii na psychiatrię?

Wesołych świąt! :)

Baba Jaga

***

Droga BJ!

Nie dostrzegam u Ciebie objawów choroby psychicznej, a i docinki Twoich bliskich wydają mi się mało szkodliwe czy istotne. Sama dobrze wiesz, więc mnie nie podpuszczaj, spryciaro:). A z Twojego listu powstałby fantastyczny odcinek komedii familijnej na najwyższym poziomie – ciepło i zjadliwość potrafią tak mistrzowsko łączyć na przykład Anglicy…

Zapewniam Cię, że „niechlubne” zagryweczki, wycieczki osobiste czy dyżurne tematy, królujące przy Waszym stole, to tzw. polska norma. Potok słów, ot co. W życiu zaś liczy się to, jak rodzina sprawdza się w praniu. A właśnie z nami, Polakami, najczęściej jest tak, że gadanie to jedno, a czyny to drugie.

Pełnisz w swoim klanie bardzo ważną rolę, której być może nie doceniasz do końca: jesteś (umiarkowaną) prowokatorską, kimś dającym do myślenia, iskrą, która rozpala dyskusję, małym buntownikiem, nie dającym się zapędzić do szeregu. Twoja rodzina czuje przed Tobą i dla Ciebie respekt. Ciesz się tym i baw w najlepsze. Problemów nie szukaj na siłę. Nie kupuj żelazka, myj okna, kiedy chcesz i… nie oczekuj nic w zamian. Niech każde z Was pozostanie sobą.

Dostałam bardzo dużo maili na temat świąt. Wyłania się z nich dość spójny obraz: mnóstwo osób chce na te dni zniknąć, uciec, schować się w mysią dziurę. Z konkretnych powodów. Ale żadnym z nich nie jest niechęć do obchodzenia świąt jako takich – przeciwnie, mam wrażenie, że im bardziej narzekacie na atmosferę, tym silniej pragniecie, by te święta jednak były. Udane. Z tym, że w inny sposób, niż zwykło się uważać za jedyny dopuszczalny. Nie według wzorca źle rozumianej tradycji. Może sekret tkwi w tym, że z reguły oczekujecie naturalności, prostoty i wolności, a w rzeczywistości jesteście tylko przytłoczeni obowiązkami i przysłowiowym rodzinnym piekiełkiem? Dlatego ten zalew świątecznej frustracji nie dziwi mnie ani nie bulwersuje. Dla mnie to zjawisko pozytywne, że coraz więcej ludzi wyłamuje się z tego, co wydaje im się nieprawdziwe czy wręcz groteskowe. Tylko… nie wylewajmy dziecka z kąpielą.

Tak też było z Tobą. Wprawdzie skręcenie kolana to bardzo poważna kontuzja, można jednak uznać, że los zrobił Ci przewrotny prezent: nie musiałaś niczego kontestować ani na nic się zgadzać – z przyczyn obiektywnych nie mogłaś w tym roku uczestniczyć w rodzinnym zlocie, mogłaś za to od niego odpocząć, co bardzo Ci się przyda. Choć od dawna traktujesz swoją rodzinę z ciepłym dystansem i humorem, dostrzegając wszelkie słabostki Waszej wigilijnej biesiady – tym razem przeczekałaś sobie mecz na ławce rezerwowych. I jestem pewna, że ten mały dysonansik świetnie zrobi Wam wszystkim:).

Nie znaczy to oczywiście, że ktokolwiek „przejrzy na oczy”. To mało prawdopodobne w silnej, zwartej zbiorowości, która od lat rządzi się swoimi zasadami i rytuałami. Nie ma sensu, byś z tym walczyła – to po prostu Twoja rodzina. Inna nie będzie. Z tego, co piszesz, wydaje się zgrana, solidarna i udana, sama zresztą doskonale to wiesz. Masz do dyspozycji niezaprzeczalną wartość, o której inni mogą tylko marzyć. Nazwij to opoką, swoim miejscem na ziemi, korzeniami – nieważne. To JEST, po prostu. Miło mi było czytać Twój list, ponieważ pod płaszczykiem sarkazmu i potępienia (ach, ci rasiści, moraliści i plotkarze!) przemyciłaś miłość i wyrozumiałość, którą masz dla nich. A oni – dla Ciebie.

Trzymam kciuki za Twoje kolano!

Cegła

Wybrane dla Ciebie
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Diety cud nie działają. Działa…
Diety cud nie działają. Działa…
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
MOŻE JESZCZE JEDEN ARTYKUŁ? ZOBACZ CO POLECAMY 🌟