„Trudne decyzje”, Anita Shreve
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuW opowieściach o Afryce wciąż tkwi potencjał, to wciąż dziki, nieokiełznany kontynent. Autorce udało się „wrzucić” do powieści wątki i tematy w pewien sposób obecne w bestsellerze Karen Blixen w Pożegnaniu z Afryką, ale nie potrafiła w pełni ich wykorzystać. Powstała więc książka z totalnie niewykorzystanym potencjałem.
Afryka to ten wyjątkowy kontynent, który wciąż zachował w sobie pierwotną dzikość. Chociaż ostatnio patrzyliśmy na niego z perspektywy nad wyraz cywilizowanej imprezy sportowej, jaką były mistrzostwa świata w piłce nożnej, w Afryce wciąż są miejsca, w których mieszkają plemiona żyjące zgodnie z głęboko zakorzenionymi w ich historii obyczajami, posługujące się specyficznym językiem, noszące tradycyjne stroje. Taką Afrykę odkrywają bohaterowie powieści Trudne decyzje Anity Shreve, autorki czternastu powieści oraz byłej dziennikarki jednego z afrykańskich magazynów. Książka swoim klimatem przypomina słynne Pożegnanie z Afryką. O ile jednak powieść Karen Blixen spełnia wszystkie reguły dobrej, przemyślanej historii, w której znajdziemy wątek romansowy, autobiograficzny oraz skuteczną próbę przełamania stereotypów na temat Afryki, to Trudne decyzje takiego potencjału w sobie nie mają. Autorce udało się „wrzucić” do powieści wątki i tematy w pewien sposób obecne w bestsellerze Karen Blixen, ale nie potrafiła w pełni ich wykorzystać. Powstała więc książka z totalnie niewykorzystanym potencjałem. Dlatego mamy powody do irytacji.
Główni bohaterowie książki, Margaret i Patrick, mieszkający na co dzień w Nairobi, wybierają się w górską wycieczkę. Patrick jest lekarzem, zajmującym się badaniami w afrykańskich szpitalach, a jego żona to dziennikarka. Organizatorem wyprawy są Diana i Arthur — nieprzyzwoicie bogate małżeństwo, które od dawna mieszka w Afryce i zna ten kraj od podszewki. W wyprawie do Kenii towarzyszyć im będzie jeszcze jedna para spokojnych, zamkniętych w sobie ludzi. Podróż ta stanie się dla Margaret i Patricka szansą na odkrycie przebogatej kultury Afryki, jej codziennych obyczajów i historii. Niestety wyprawa do Kenii zakończy się tragicznie, bo w drodze na szczyt zginie jeden z podróżników, a nagła śmierć zburzy (pozornie) harmonijne relacje między przyjaciółmi, wpływając na ich życie.
Trzeba przyznać, że Shreve miała naprawdę dobry pomysł na powieść – może niezbyt oryginalny, ale na pewno wciągający czytelnika zainteresowanego nie tylko Afryką, ale i strukturą pogmatwanych międzyludzkich relacji. Niestety autorka nie potrafiła interesująco rozwinąć tematu. Wszystko, co dzieje się między głównymi bohaterami, nie ma w sobie siły rażenia, nie oczarowuje intensywnością i energią. Wiemy, że ich związek balansuje nad przepaścią, ale wszystko dzieje się jakby przez mgłę, jakby autorka nie chciała podzielić się myślami swoich bohaterów. Flirt, jaki Arthur prowadzi z Margaret, urasta w powieści do niebotycznych rozmiarów (czytelnik czuje przy tym, że pisarka nie potrafiła go uzasadnić). Zastanawia również kierunek rozwoju akcji po tym, jak zdarzyła się tragedia: chociaż Margaret wspomina to, co wydarzyło się podczas wspinaczki, fakt ten nie wpływa znacząco na jej relacje z mężem. W zasadzie nic między nimi się nie zmienia. Czy takie było zamierzenie autorki? A może po prostu coś jej umknęło? Nie potrafiła poradzić sobie z tematem?
Na pewno do książki Shreve można zajrzeć, chociażby po to, by przekonać się, że w opowieściach o Afryce wciąż tkwi potencjał, że to wciąż dziki, nieokiełznany kontynent. A może ktoś z nas, interesując się współczesną powieścią, zastanowi się, w jaki sposób przebudować, rozwinąć tę książkę?
Powiedzmy sobie na koniec raz jeszcze: powieść Anity Shreve nie jest zła, a autorka na pewno ma talent do snucia historii. Ale Trudne decyzje jakby wymknęły się jej z rąk, idąc w niezrozumiałym dla nas kierunku. Warto również porównać książkę ze wspominanym już Pożegnaniem z Afryką Karen Blixen. Może takie zestawienie stanie się dla kogoś inspiracją?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze