Powtarzalność sukcesów Pixara powoli staje się przysłowiowa. Główny udziałowiec studia Disney coraz śmielej reklamuje podopiecznych jako "jedyny niezawodny znak najwyższej jakości w amerykańskim kinie". I trudno się z nim nie zgodzić. Ratatuj, Wall-E, Odlot... Można było sądzić, że jeżeli czarodzieje z Pixara na czymś się wyłożą, to właśnie na trzecim Toy Story. Opatrzeni bohaterowie, doskonale znany świat... Ale nic podobnego. Gdybym koniecznie musiał wskazać najbardziej udaną część trylogii Toy Story, byłaby to wchodząca właśnie na nasze ekrany "trójka".
Oczywiście: Pixar tworzy wielkie hity. Ich filozoficzno-refleksyjna wymowa łagodzona jest elementami rozrywki. Również perfekcyjnie. Mamy tu więc słynny pixarowski humor. Jak zawsze bezczelny, ostry i jednocześnie zrozumiały dla widza w (dosłownie) każdym wieku. To kolejny sekret ekipy Lassetera. Podczas gdy konkurencja (głównie DreamWorks od czasu Shreka) konsekwentnie nasyca swoje produkcje humorem czytelnym jednie dla dorosłych, twórcy Toy Story dawno uznali wiekowe granice za zbędne. Rozśmieszają wszystkich. Jak im się to udaje, wciąż pozostaje zagadką, ale fakty mówią same za siebie: na widowni zasiadają dzieci, rodzice, dziadkowie, studenci, trzydziestolatkowie... I wszyscy razem pokładają się ze śmiechu. Do tego (jak zawsze) pixarowcy po refleksyjnym otwarciu w pewnym momencie przyspieszają tempo. Pościgi, ucieczki i gonitwy to prawdziwy kalejdoskop. I tak cały czas bawimy się świetnie. Refleksja schodzi na drugi plan, ale pozostaje czytelna. Nie chcę zdradzić zbyt wiele. Dość powiedzieć, że realia przedszkola nam Europejczykom przypomną największą tragedię XX wieku. Amerykańscy animatorzy by przedstawić je dostatecznie sugestywnie, zwiedzali więzienie w Alcatraz... No i finał. Tu właśnie najpełniej widać słynne pixarowskie "dla widza w każdym wieku". Niby happy end, ale każdy: przedszkolak, student, emeryt wyciągnie wnioski. Każdy inne, każdy nie do końca wesołe, ale na pewno ważne. Pożenić disneyowski sentymentalizm z uniwersalną refleksją - to potrafi jedynie Pixar.
Cóż jeszcze mogę dodać? Ci, którzy uwielbiają otwierające seanse Pixara krótkometrażówki, i tym razem nie będą zawiedzeni. Mówiąc wprost: Toy Story 3 to wakacyjny pewniak. Hit, który na wiele tygodni zawojuje listy Box Office, dostarczając nam cudownej zabawy i jednocześnie kpiąc sobie z hollywoodzkiej sztampy. Niegdyś emocje budził pojedynek DreamWorks i Pixara, dziś jest to temat nieaktualny. Ekipa Lassetera zmiotła konkurencję. Połączyła wymogi masowej rozrywki z wysokim poziomem artystycznym. Pixar króluje już tak długo, że zwykła ludzka złośliwość każe nam czekać na ich wpadkę. Na szczęście czekamy bezskutecznie, a kolejne premiery ze świata podskakującej lampki skutecznie zamykają nam usta. Oby tak dalej.