„Królowa Saby” Tosca Lee – recenzja
ALICJA BARSZCZ • dawno temuCzy władza daje szczęście? Albo może zadajmy inne, trochę dziwniejsze pytanie: Czy mądrość daje szczęście?
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak, ale po głębszym zastanowieniu się, jeszcze bardziej rozumiem myśl Sokratesa: „Wiem, że nic nie wiem”. Człowiek mądry zdaje sobie w dwójnasób sprawę z tego, jak dużo jeszcze powinien wiedzieć, a im więcej wie, tym bardziej jest nieszczęśliwy. Dociera do niego nie tylko jego własna niewiedza, ale również niewiedza ludzi, z którymi na co dzień się spotyka. Zauważa, że nie może z nikim porozmawiać na ważne dla niego sprawy. Dostrzega, że w gruncie rzeczy jest bardzo samotny…. Jak bardzo samotny więc musi czuć się Bóg, któremu przecież nikt nie dorównuje mądrością?
Między innymi takie dywagacje snuła piękna i mądra Bilkis – królowa Saby w książce od Wydawnictwa Święty Wojciech. Ogłosiła się Córą Księżyca, a więc córką boga, w którego wierzył jej lud. Właśnie dlatego też była tak bardzo zafascynowana Salomonem - władcą Izraela, którego państwo tak szybko się rozwijało. Czuła, że tylko on może ją zrozumieć. Oboje mieli świadomość, że siłą nie jest prowadzenie i wygrywanie wojen (choć na pewno to również jest istotne), ale siłą jest odpowiednia strategia rozwoju kraju oraz taktyka polityczna.
Nie sposób nam sobie w dzisiejszych czasach wyobrazić kontaktów między Bilkis a Salomonem. Dzisiaj mamy telefony komórkowe i e-maile, a na odpowiedź na wiadomość czekamy maksymalnie kilka godzin. W czasach świetności Izraela oraz Saby, na list przekazywany między państwami musiano czekać kilka miesięcy, a czasem nawet rok.
„Znajomość” Makedy z królem Salomonem rozpoczęła się od przekazywanych sobie ustnie przez handlarza Tamrina historii i plotek. Kolejny stadium ich kontaktów były właśnie listy, by wreszcie Bilkis udała się do Izraela, gdzie osobiście poznała sławnego króla tak młodego państwa, jakim był wtedy Izrael.
Gra uczuć między tymi potężnymi władcami została niesamowicie opisana w książce „Królowa Saby” autorstwa Tosci Lee. Zarówno Salomon, jak i Bilkis w czasie niezliczonych rozmów sprawdzali swoje siły, a jednocześnie czuli do siebie ogromne przyciąganie. Toczyli swego rodzaju wojnę rozumów, w której nikt nie mógł im dorównać. Czy więc możemy się dziwić temu, że połączyła ich w końcu niezwykła miłość?
„Królowa Saby” nie jest zwykłą powieścią historyczną. Rozwija przed czytelnikiem dzieje niesamowitej królowej, która pierwotnie wcale nie chciała być królową. Jej matka zmarła, gdy była jeszcze dzieckiem, była gwałcona przez mężczyznę przeznaczonego na jej męża, aż wreszcie znalazła spokój na wygnaniu, by wrócić w chwale po śmierci swego ojca i przejąć po nim tron.
Bilkis nie miała więc łatwego dzieciństwa i młodości. Cierpiała na samotność, której nikt z jej otoczenia nie mógł zrozumieć. Jednocześnie autorka książki pokazała, ile wspólnego mają ze sobą różne wyznania, jak każda wiara ma swoją „Arkę Przymierza”, a każdy przedstawiciel danej wiary ma swoje tajemnice oraz problemy z przestrzeganiem niektórych jej założeń.
Narracja pisana jest w pierwszej osobie – z punktu widzenia tytułowej królowej Saby. Czytając, przenosimy się całkowicie w czasie i wnikamy w światłe umysły wyprzedzające swoją epokę. Fakty historyczne mieszają się w książce „Królowa Saby” z opowieściami biblijnymi oraz z fikcją literacką. Powieść czyta się jednym tchem i zdecydowanie spodoba się ona każdemu – nawet bardzo wymagającemu – odbiorcy.
Co na zakończenie mojej recenzji? Nie mogę nie wspomnieć przepięknej okładki, która urzekła mnie od chwili, kiedy zobaczyłam tę książkę na stronie internetowej. Sztywna oprawa z tajemniczą i niezwykle urodziwą kobietą na ciemnym tle, tytuł jakby odbity w wodzie, w którą wstąpiła Bilkis w pałacu Salomona… Jeśli dodamy do tego niebanalną historię, silne charaktery i żywą legendę, mamy powieść doskonałą.
Alicja Barszcz
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze