„Czas kobiet”, Jelena Czyżowa
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuPowieść Czyżowej przechodzi płynnie od groteski do czystej grozy. W pierwszych partiach można odnieść wrażenie obcowania z jakimś dziwacznym światem. Jelena Czyżowa dostała za tę powieść Nagrodę Literacką Europy.
Związek Sowiecki, druga połowa lat pięćdziesiątych. Rewolucja węgierska topi się we własnej krwi. Jurij Gagarin leci w kosmos, lecz nie spotyka Boga. Chruszczow wygłasza słynny dekret, krytykujący zbrodnie okresu stalinizmu. Tymczasem, do mieszkania komunalnego wprowadza się samotna matka z córeczką. Dziewczyna nie mówi. Ojciec pozostaje nieznany. Trzy starowinki opiekują się małą jak własną wnuczką. Pomoc jest potrzebna, gdyż matka pracuje ile może, usiłując zarobić na siebie i dziecko. Trzy zgryźliwe baby reprezentują różne światy – odpowiednio, dawne elity, środowisko robotnicze i chłopskie – i mogły się spotkać jedynie w surrealistycznej, ponurej Moskwie. Są okrutne, zgorzkniałe, bez przerwy się kłócą. Tylko mała dziewczynka potrafi roztopić ich serca.
Pomoc staruszek jest potrzebna – szarą, siermiężną rzeczywistość wypełniają różnego rodzaju zagrożenia. Wystarczy aby ktoś doniósł, że dziecko nie mówi, a zostanie odebrane i wyląduje w sierocińcu. Rada Zakładowa jest potężniejsza od Boga, a jej wyroki pozostają niezbadane, aczkolwiek ostateczne. Życie rysuje i gorszy scenariusz. Co będzie, na ten przykład, gdy matka umrze? Przecież staruszki nie mają żadnych praw do dziecka.
Powieść Czyżowej przechodzi płynnie od groteski do czystej grozy. W pierwszych partiach można odnieść wrażenie obcowania z jakimś dziwacznym światem. Wyprawa do Związku Radzieckiego przypomina wycieczkę na inną planetę, gdzie po zwykłą mąkę stoi się przez całą noc w piwnicznym korytarzu, a ludzie żenią się, rozwodzą, być może zabijają dla zwykłego pokoju. Żeby chociaż pokój! Niektórzy zabiliby za miejsce w hotelu robotniczym. Wszystko – od jedzenia, przez załatwienie przedszkola, aż po randkę – tkwi w jakiejś potwornej zależności od tajemniczych sił, zawieszonych w próżni czerwonej jak flaga.
Taka sytuacja owocuje dwoma rodzajami piekła. Pierwsze wiąże się z trudnościami zdobycia czegokolwiek, ze wzmiankowanym wyżej dachem nad głową na czele. Zwykłe ziemniaki stanowią problem. Głodny brzuch błądzi w labiryncie biurokracji, los dziecka pozostaje niepewny. W konsekwencji, ujawnia się drugie piekło, polegające na niemożliwości zbudowania autentycznej, szczerej relacji. Nie wiadomo, kto donosi. Od każdego coś zależy, każdy może coś załatwić, poprzeć sprawę lub ukręcić jej łeb. Zaleca się więc skrytość i mówienie opłotkami. Weźmy taką sytuację. Młoda mama poznaje mężczyznę. Staruszki podejrzewają, że ów facet wiążę się z nią, żeby zdobyć szybciej mieszkanie i w trosce o nią uruchamiają intrygę o fatalnych następstwach…
Oto przykład myślenia homo sovieticus: „Patrzę na ciebie, Antonina i dziwię się: baba stara a głupia. I niechby jeszcze w młodości. A teraz? Będziesz tak płodzić dzieci bez ojców? Wykorzystujesz to, że nasze państwo jest dobre: i żłobek, i przedszkole, wszystko na talerzu dostajesz. Więc można rodzić i pod każdym płotem (…) <dziękuję> powiedz, że majster pozwala ci na dwie zmiany robić. I pamiętaj: w Ameryce z takimi się nie cackają”
Czy możemy się dziwić, że mała dziewczynka wybrała milczenie?
Jelena Czyżowa dostała za tę powieść Nagrodę Literacką Europy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze