„Śmierć gazet i przyszłość informacji”, Bernard Poulet
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuZamiast wybrać się do kiosku lub biblioteki, wolimy zajrzeć do e-booka lub e-gazety, nie ruszając się z domu lub z pracy. Jak wpływa to na kondycję współczesnej prasy? Autor zastanawia się nad przyszłością gazet. Co zrobić, by w epoce elektronicznych urządzeń zainteresować odbiorcę papierowym wydaniem gazety? Czy jest to w ogóle możliwe, skoro korzystanie z opcji cyfrowej jest szybsze, wygodniejsze i darmowe?
Żyjemy dziś w świecie wirtualnym, tylko na moment odwiedzając realną rzeczywistość. Tak przynajmniej twierdzą specjaliści od nowoczesnych technologii, którzy podkreślają fakt, że większość naszego czasu pochłania nam surfowanie po bezkresnych przestrzeniach Internetu. Tam szukamy rozrywki, wypoczynku i przede wszystkim informacji: szybkiej, bezpośredniej i łatwo przyswajalnej. A cierpią na tym klasyczne narzędzia dostępu do informacji: książki i gazety. Bo zamiast wybrać się do kiosku lub biblioteki, wolimy zajrzeć do e-booka lub e-gazety, nie ruszając się z domu lub z pracy. Jak wpływa to na kondycję współczesnej prasy? O tym pisze Bernard Poulet w książce Śmierć gazet i przyszłość informacji, opublikowanej nakładem wydawnictwa Czarne. Poulet był redaktorem naczelnym ważnych francuskich gazet, m.in. L'Evenement du jeudi, Courrier international i L'Expansion. W latach 1984–86 doradzał premierowi Laurentowi Fabiusowi. Obecnie wykłada historię i socjologię w jednym z francuskich instytutów.
Autor zastanawia się nad przyszłością gazet. Co zrobić, by w epoce iPodów, iPadów i innych elektronicznych urządzeń zainteresować odbiorcę klasycznym, czyli papierowym wydaniem gazety? Czy jest to w ogóle możliwe, skoro korzystanie z opcji cyfrowej jest szybsze i wygodniejsze (co nie znaczy, że przyjemniejsze, bo nic nie jest w stanie zastąpić zapachu farby drukarskiej i szelestu papieru). Niestety, jak na razie, gazety są w opłakanej sytuacji. Mamy bowiem do czynienia z następującym procesem: na skutek zmniejszenia się ilości reklam w klasycznych czasopismach i gazetach (Internet oferuje większe możliwości dotarcia do odbiorcy) ograniczana jest np. liczba profesjonalnych etatów w redakcjach gazet: dziennikarze są zwalniani, co wpływa na zawartość gazety, która z opiniotwórczego pisma zmienia się w typowy brukowiec, z większą ilością zdjęć niż tekstów. A to zniechęca inteligentnych czytelników. Tworzy się więc zamknięte koło, z którego trudno znaleźć wyjście: Zwiększanie liczby dodatków (moda, motoryzacja, zegarki…), żeby przyciągnąć reklamodawców, oraz tzw. gadżetomania (książki, CD, DVD, długopisy, urządzenia elektroniczne, ekspresy do kawy), przeobrażająca gazetę w bezpłatny dodatek do oferty handlowej, jawią się jedynie jako nic nieprzynoszące półśrodki.
Poulet analizuje kryzys przede wszystkim na przykładzie Francji, a więc kraju, który najlepiej zna. Odwiedzamy również Stany Zjednoczone (państwo najbardziej zdominowane przez przekaz telewizyjny) oraz Włochy (tam rynek jest dość specyficzny, bowiem rząd silnie go dotuje, nie dostrzegając relacji między światem realnym a wirtualnym). Według Pouleta działanie, które próbuje utrzymać klasyczną formę i funkcję gazety, jest skazane na porażkę: zamiast zaakceptować to, co niesie teraźniejszość („śmierć gazet”), rządzący kurczowo trzymają się przeszłości. Autor książki twierdzi jednoznacznie: […] tylko wtedy, gdy uznamy, że nie unikniemy katastrofy, jesteśmy w stanie wypracować takie narzędzia, które pozwolą nam wyjść z niej obronną ręką.
Znajdziemy w książce refleksje nad obecnym rynkiem reklamowym, analizę działań firmy Google oraz próbę odpowiedzi na pytanie Czym jest informacja? Interesująco wypada rozdział poświęcony współczesnemu społeczeństwu, które dawno już utraciło zaufanie do dziennikarzy, lekarzy i polityków, skupiając swoją uwagę chociażby na gwiazdach estrady (bo dziś ciekawszy jest śpiewający celebryta niż poważny publicysta z 30-letnim stażem).
Na koniec książki Poulet serwuje nam rozdział To, co darmowe może przynosić kokosy, w którym znajdziemy optymistyczne refleksje na przyszłość. Co sugeruje francuski dziennikarz i wykładowca? Według niego […] dostęp do treści musi być darmowy, ponieważ taki właśnie model narzucił Google. Internauta zgadza się płacić za muzykę (iTunes) czy za spotkanie (Meetic) – a i to nie zawsze – ale nie zgodzi się, w każdym razie nie dzisiaj, płacić za informację.
W jaki sposób właściciele gazet mają zarabiać na swoje utrzymanie? Odpowiedź znajdziemy w doskonałej książce Bernarda Pouleta. To obowiązkowa lektura dla dziennikarzy i wydawców, którzy muszą jakoś związać ze sobą przysłowiowy koniec z końcem. A dziś to sprawa niełatwa.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze