Śmierć na Facebooku
EWA ORACZ • dawno temuByć może korzystanie z portali społecznościowych weszło na stałe do naszej codzienności. Jak poranne mycie zębów, śniadanie. Też zaczynacie dzień od sprawdzenia co na FB w domu, w pracy? Zastanawiam się czy to kwestia czasów, czy stworzony profil nie jest jak trawnik przed domem, który regularnie należy kosić i pielęgnować, który ma świadczyć o mieszkańcach domu, przed którym rośnie. Na forum Kafeterii pojawił się wpis pt. „Śmierć na facebooku".
Świat przez kable stał się namacalną rzeczywistością, jak kubek gorącej kawy stojący koło klawiatury. Otworzyły się oto drzwi do przestrzeni, którą możemy dowolnie kreować. Jak w grach on-line, na portalach społecznościowych stworzymy postać na swoje podobieństwo lub niepodobieństwo, wybór należy wyłącznie do nas. Gra pozorów oparta na zdawkowych, wybranych informacjach i starannie dopasowanych zdjęciach. Kto jest odbiorcą facebookowych kreacji… Nasi znajomi? Czy aby na pewno?
Do czego tak naprawdę jest FB? To miejsce rozrywki, głupkowatych gierek, wymiany poglądów, reklamy. Co jeszcze? Umożliwia kontakt ze znajomymi zza granicy. Pozwala poinformować świat o naszym porannym nastroju. A może to drugie życie, które możemy zaktualizować w każdej chwili? Tam możemy być kimś lepszym. A może to przestrzeń zaadoptowana również przez niezadowolonych z siebie, niespełnionych życiowo, samotnych? Coś mi w życiu nie poszło, ale zbuduję sobie własną historię i zdobędę sławę ma FB. Zakładam, że tysiąc kliknięć „lubię to” będzie sukcesem…
Być może korzystanie z portali społecznościowych weszło na stałe do naszej codzienności. Jak poranne mycie zębów, śniadanie. Też zaczynacie dzień od sprawdzenia co na FB w domu, w pracy? Zastanawiam się czy to kwestia czasów, czy stworzony profil nie jest jak trawnik przed domem, który regularnie należy kosić i pielęgnować, który ma świadczyć o mieszkańcach domu, przed którym rośnie. Na forum Kafeterii pojawił się wpis pt. „Śmierć na facebooku”:
"przerażona tym światem
W niedziele samobójstwo popełnił 22 letni chłopak z mojej okolicy, powiedzmy, że ma na imię Adam. W poniedziałek na jego koncie na fb napisała jego narzeczona, że zmarł wczoraj i poinformuje o pogrzebie. Od poniedziałku zarówno jego mama jak i przyszła teściowa dodają na fb jego zdjęcia i piszą posty typu "Adam tęsknimy za Tobą bardzo, dlaczego odszedłeś" itp. Oczywiście pod każdym takim postem dziesiątki komentarzy. Dzisiaj jego matka napisała, że pogrzeb odbędzie się jutro, że tęskni, a pod postem dziesiątki komentarzy w tym od narzeczonej: " ;( "
Rozumiem, że ludzie przeżywają śmierć bliskich osób na wiele sposobów ale dla mnie to już jest niesmaczne… Przesadzam?"
Przyznam, że mnie to zniesmaczyło. Uznałam, że to przesada, przegięcie, że tak się nie robi, że to nie jest dobre miejsce, że za szybko… A potem przyszła refleksja, że każdy ma prawo przeżywać śmierć po swojemu. Szukam w tym wszystkim czynnika ludzkiego, poza tym, że sama śmierć tak młodego człowieka jest tragedią, to siadanie do komputera chwilę po śmierci kogoś bliskiego świadczy niewątpliwie o tym, jak bardzo ta wirtualna przestrzeń jest ważna. A może chodzi o coś zupełnie innego? Może coś się z nami stało, że tylko w ten sposób wyrażamy emocje? Może nie mamy innych znajomych niż w sieci? A co za tym idzie, nikt nas nie pocieszy poza facebookowymi przyjaciółmi. Tylko jakie to pocieszenie? Jak miałoby wyglądać? Czy można w ogóle pod informacją o śmierci kliknąć „lubię to”? Można zapalić wirtualną świeczkę”
”, tylko czy to zastąpi rozmowę?Wypowiedź z forum:
"Gość 9999
Według mnie autorka ma dużo racji. Zamiast "lajkow" i komentarzy typu "
", lepsza jest rozmowa i spotkanie z przyjacielem. Dla niektórych Facebook stał się pamiętnikiem, tylko nie biorą pod uwagę tego, że większość tych znajomych ma w nosie nasze problemy i nasze żale.Żałobę nosi się w sercu i takie jest moje zdanie na ten temat. Sama straciłam kogoś bliskiego, a czas po śmierci tej osoby spedzilam z rodziną i bliskimi mi ludźmi. Tylko ja to chyba jakaś inna jestem, bo zamiast kilkudziesięciu wirtualnych kondolencji, bardziej mi pomogl szczery uścisk przyjaciela."
A co jeśli jedyni przyjaciele, to ci wirtualni? Jak do tego doszło, że pozamykaliśmy się w domach i tkwimy przed monitorami? Wciąż słyszy się i czyta narzekanie na dzieci, że siedzą przed komputerami, nie chcą wychodzić na podwórko, a skąd biorą przykład? Na pewno łatwiej postawić dwa nawiasy i gwiazdkę niż wsiąść w samochód czy autobus i pojechać na pogrzeb, czy po prostu potrzymać za rękę przyjaciela.
Odcięcie od Internetu jest jak odłączenie od świata. Pstryk i pozostaje nam tylko to, co jest w lustrze. Tylko? Może jest już tak źle, że nie będąc szczęśliwym w codzienności, tworzymy drugie życie, do którego wstępem jest zdjęcie profilowe, widoczne zresztą dla wszystkich, nie tylko dla znajomych. Półnagie nastolatki z wypchniętym biustem, napięte męskie brzuchy i całe mnóstwo zdjęć pt. „Spójrz jestem szczęśliwa”. Czy to zaklinanie rzeczywistości?
FB traktuję wyłącznie prywatnie, a mimo tego sama wpadłam w ten ciąg oglądania obrazków, słuchania muzyki z linków. Wiem, że to zapełnianie jakiejś pustki, ale od jutra będę ją zapełniać inaczej. Pstryk, wyłączam komputer.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze