Starszy brat
CEGŁA • dawno temuZaczęłam chodzić z chłopakiem, którego od dawna zna mój brat. Chłopaki się nienawidzą. Mój brat jest złośliwy, zdolny do wszystkiego. Teraz nienawidzi i mnie, bo jesteśmy razem. Śledzi nas, przebija opony w samochodzie. Jest zazdrosny o wszystko. Mnie wyzywa od najgorszych. Może powinnam porozmawiać o nim z naszym księdzem, który jest blisko z parafianami, o wszystkim wie, a mój brat wiele lat służył do mszy i może taki autorytet wreszcie by do niego przemówił...
Droga Cegło!
Zaczęłam chodzić z Sebastianem – chłopakiem, jak się okazało, którego od dawna zna mój brat. Widziałam, że Sebastian ma trochę krzywy nos, ale nie wiedziałam, że to Kacper mu go złamał, gdy mieli po 16 lat…
Chłopaki się, krótko rzecz ujmując, nienawidzą. Mieszkamy w małej miejscowości, po podstawówce drogi się rozeszły, ale konflikt rozegrał się później, gdy już w grę weszła rywalizacja o panienki. Podobno Sebastian odbił laskę, w której kochał się mój brat, i Kacper najpierw go pobił, a potem i tak nigdy nie wybaczył. Według wersji Sebastiana tamta panna nigdy z moim bratem nie była, to były tylko jego pobożne życzenia czy też urojenia. A może on, Kacper, jest nienormalny?
Kacper jest w ogóle dość nienawistnym typkiem. Nienawidzi naszego ojca za to, że odszedł od mamy. Teraz nienawidzi Sebastiana i mnie, bo jesteśmy razem. Śledzi nas, pod dyskoteką przebił Sebastianowi na przykład opony. Jest zazdrosny o wszystko – choćby o to, że Sebastian uczy się, ma samochód, a on ledwo przędzie, pracując w sklepiku. Mnie wyzywa od najgorszych. Prosiłam mamę o pomoc, ale powiedziała, że nie będzie teraz od początku wychowywać 25-letniego chłopa, zwłaszcza bez męskiej ręki… Może się go po prostu boi? Starego byka, który do tej pory siedzi jej na głowie i nie dokłada się do życia, tylko wszystko przepija, rozrabia na wiosce i opowiada o nas niestworzone historie…
Jesteśmy z Sebastianem zdani na siebie. Co prawda on już studiuje zaocznie, a ja chcę wyjechać za nim na dzienne za rok-dwa. Ale wcale nie jestem pewna, czy Kacper nie ruszy za nami, żeby zatruwać nam życie lub, co gorsza, zwalić nam na głowę w mieście. Jest pamiętliwy, złośliwy, zdolny do wszystkiego. Mój Sebastian ma 175 cm wzrostu i nigdy bym mu nie pozwoliła stanąć do walki z tym oszołomem, moim braciszkiem…
Przyszło mi jeszcze do głowy, czy by nie porozmawiać z naszym księdzem, który zawsze jest blisko z parafianami na wiosce, o wszystkim wie, a Kacper wiele lat służył do mszy i może taki autorytet wreszcie by do niego przemówił… Ale trochę się wstydzę, bo to nie jest taki „ksiądz Mateusz”, do rany przyłóż, tylko jednak człowiek dość surowy i kostyczny, z zasadami. Pewnie mnie zbeszta, że donoszę na brata, i każe się modlić o swoją i jego poprawę:-).
Marlena
***
Droga Marlenko!
Twój brat raczej nie należy do osób, które łatwo by było namówić na jakąkolwiek terapię – psychologiczną, antyalkoholową… Zresztą, na to zawsze musi wyrazić zgodę sam „zainteresowany”. Jeśli natomiast jest wierzący, pomysł z księdzem wcale nie wygląda źle. Nie zawsze duchowni namawiają wiernych do jednoczenia się w rodzinie i wspomagania się bez ingerencji z zewnątrz. Patologiczne zachowania Kacpra mogą zostać właściwie ocenione przez Waszego księdza i wcale niewykluczone, że znajdzie on najwłaściwsze argumenty na dotarcie do brata, zdiagnozowanie przyczyn jego agresji i zarazem bezsilności. Wydaje mi się to możliwe, zwłaszcza w niewielkiej, dobrze znającej się społeczności. Kolejna rzecz: często ludzie epatujący gniewem i pewnym prymitywizmem łakną odpowiedniej strawy duchowej, tylko nie mają pojęcia, co mogłoby ich uzdrowić, uspokoić, nie umieją zdefiniować swoich frustracji ani potrzeb…
To tylko jeden trop. Warto też ustalić z Sebastianem, czy na pewno nie wchodzi w grę spokojna rozmowa z Kacprem o przeszłości – i czy były już między chłopakami takie próby. Może wszystko zawsze rozbijało się o wybuchy niekontrolowanej agresji Kacpra i dlatego nigdy nie zbliżyli się nawet do zgody?
Oczywiście, szczere rozmowy zakończone konsensusem to optymistyczny ideał. Dlatego teraz może o tym, co moim zdaniem jest najważniejsze. Trudno oszacować, czy charakter Kacpra i jego problemy to efekt mozaiki genów czy dotychczasowych przeżyć. Dla uproszczenia można przyjąć, że jednak ukształtowało go to drugie, czyli rozbita rodzina.
Nie na każdego wpływa to jednakowo. Ty umiesz nawiązywać uczuciowe relacje z ludźmi, wydajesz się osobą zrównoważoną, o skrystalizowanych planach i marzeniach (nie piszesz o swoich odczuciach wobec ojca, ale rozumiem, że nie ma w Tobie wrogości). Kacper niestety jest wszystkich tych umiejętności i cech pozbawiony. Rozstanie rodziców mogło spowodować u niego myślenie dwukierunkowe lub dwutorowe (równoległe).
Rozżalenie wobec ojca i brak zaufania do mężczyzn, w tym do każdego, który zbliży się do Ciebie – byś nie podzieliła losu mamy. Jednocześnie niechęć do samego siebie – stąd kompleksy, nałogi, zachowania destrukcyjne i autodestrukcyjne, poczucie bycia gorszym.
Pretensje do matki, obwinianie jej za rozpad domu – konsekwentnie, niechęć i brak szacunku do kobiet w ogóle, w tym do „niewiernej” dziewczyny, która go nie chciała, i do „nieporządnej” siostry. Nieumiejętność kochania i zrozumienia dla tych, którzy kochają. Chęć wykorzystywania ich i krzywdzenia.
To bardzo trudne psychiczne zawirowanie, samodzielnie wręcz nie sposób się z niego wyciągnąć. Dla Ciebie i Sebastiana jakimś wyjściem będzie wyjazd z rodzinnej miejscowości i zerwanie kontaktów. Kacper, jestem pewna, nie będzie Was prześladował, tylko pogrąży się głębiej w marazmie, zostanie ze swoim rozżaleniem sam, żyjąc według programu minimum. Gdyby było między Wami nieco więcej bliskości, niezależnie od kłótni – mogłabyś odegrać jakąś pozytywna rolę w wychodzeniu brata na prostą. Sytuacja jednak, jaką opisujesz, wskazuje na dość chłodne relacje w Waszej rodzinie, co nie sprzyja mediacjom. A byłyby możliwe, gdybyście wszyscy troje (lub choć dwoje z Was – np. Ty i mama) wykrzesały z siebie dobrą wolę w kierunku pomocy bratu.
Przemyśl to starannie.
Pozdrawiam,
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze