„Bolało jeszcze bardziej”, Lidia Ostałowska
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuW wydawnictwie Czarne ukazał się najnowszy zbiór reportaży Ostałowskiej. Pisze w niej o ludziach niezwyczajnych, przeciętnych, typowych. Interesuje ją „Polska B” - biedna, zapomniana przez świat wielkich finansów, zamieszkana przez tych, którym trudno radzić sobie z rzeczywistością. To książka równie dobra, co poprzednie; równie bolesna i wstrząsająca.
Na okładce tej książki znajdziemy sformułowanie: jedna z najwybitniejszych polskich reporterek. O kim mowa? Oczywiście o Lidii Ostałowskiej – autorce Farb wodnych oraz książki Cygan to Cygan. W wydawnictwie Czarne ukazał się najnowszy zbiór reportaży Ostałowskiej, noszący tytuł Bolało jeszcze bardziej. To książka równie dobra, co poprzednie; równie bolesna i wstrząsająca.
Lidia Ostałowska pisze w niej o ludziach niezwyczajnych, przeciętnych, typowych. Interesuje ją „Polska B” - biedna, zapomniana przez świat wielkich finansów, zamieszkana przez tych, którym trudno radzić sobie z rzeczywistością. Bohaterowie Ostałowskiej nie mają zbyt wiele, ale mimo to próbują zachować godność, poczucie własnej wartości i pewność siebie. Są też tacy, którzy występują przeciwko prawu, w nim widząc powód swojego nieszczęścia. W Farbach wodnych Ostałowska pisała o Żydach – ofiarach Holocaustu. W książce Cygan to Cygan poruszała kwestie narodowościowe, pokazując, w jaki sposób dziś funkcjonuje społeczność Romów - programowo zamknięta na świat, a jednocześnie pragnąca w tym świecie jakoś funkcjonować. W Bolało jeszcze bardziej Ostałowska pisze o sprawach najbardziej współczesnych, a przez to nam najbliższych. Jej świetne reportaże przenoszą nas do Przerośli Gołdapskiej, łódzkich Bałut, Wrotnowej, Białej Podlaskiej i katowickich Bogucic. Te nazwy większości z nas nic nie mówią. Malutkie punkty na mapie Polski, drogowskazy, które mijamy w drodze do wielkich miast. A przecież tam także żyją ludzie. Ostałowska chce o nich pisać. I robi to doskonale. Jakich bohaterów znajdziemy w zbiorze reportaży Bolało jeszcze bardziej? Przeróżnych. Mniej lub bardziej majętnych, wykształconych, otwartych na świat.
Zajrzyjmy więc do Przerośli Gołdapskiej, leżącej w północno-wschodniej Polsce, w województwie warmińsko-mazurskim. Tam nie znajdziemy galerii handlowej, kina, stadionu piłkarskiego i ekskluzywnej kawiarni. Nie ma tam nawet sklepu, bo jedzenie przywozi w rozklekotanym roburze pan Kazio, sprzedawca chleba, proszku do prania i lodów. Jego klientką jest pani Włodarska – matka dziesięciorga dzieci. Jej mąż nie może znaleźć pracy, więc kobieta, by zarobić na chleb, ima się jakiegokolwiek zajęcia, chociażby produkcji cegieł w fabryce w Dubeninkach. W Przerośli Gołdapskiej mieszka także pani Jasińska, sąsiadka Włodarskiej. Jasińska mówi Ostałowskiej: Mój chłop, jak mu się uda dwa razy na tydzień trzeźwym wrócić, to już dobrze. Ja to znoszę, bo każdy błędy popełnia. Inna bohaterka książki, Wnukowa, stwierdza: Włodarska luksusy ma, segmenty, nie tak jak u mnie kredens. Jej mąż ręce do siebie zgina, nie od siebie. I słusznie, tak robi nawet Ojciec Święty. W reportażu o Przerośli Gołdapskiej jest mnóstwo takich dialogów: prostych, zwyczajnych, brutalnie obnażających rzeczywistość „Polski B”.
Ale w książce Ostałowskiej znajdziemy nieco inny tekst. Jego bohaterami są ludzie, którym w pewnym sensie udało się wyrwać z szarej rzeczywistości, ale mimo to nie potrafili radzić sobie z własnymi problemami, lękami i frustracjami (chociaż to na nich zbudowali swój sukces). Lidia Ostałowska w swojej reporterskiej wędrówce zawędrowała bowiem do Bogucic, starej dzielnicy Katowic – tam, gdzie wychowywał się słynny Magik – współtwórca Paktofoniki i Kalibra 44. To on jest głównym bohaterem tekstu noszącego tytuł Teraz go zarymuję. Reportaż Ostałowskiej nie jest próbą zrozumienia muzycznego fenomenu Magika i Paktofoniki. To raczej opowieść o szarej rzeczywistości młodych ludzi, którzy poczuli wiatr w skrzydłach i zrozumieli, że mają talent. Ale jednocześnie zmagali się z własnymi demonami. Palili marihuanę do upadłego, pili alkohol, imprezowali, byli nieszczęśliwie zakochani. Bohaterowie Ostałowskiej (m.in. Fokus i Rahim) mówią o tym bez ogródek, używając swojego języka: Techno to napierdalanka, nie ma treści. A hip-hop to historie nie z dupy wzięte, tylko bliskie. Można się wypluć, z wnętrza wyrzygiwać. Jak chcę o dziurze w zębie – to o dziurze - stwierdza Fokus. A później tak podsumowuje to, co działo się po premierze utworu Ja to ja: O kurwa! Puszczaliśmy to ludziom, kupa radochy z tego była.
Jak widać, w reportażach Ostałowskiej nie ma „ściemy”, mydlenia oczu, retuszowania rzeczywistości. Autorka oddaje głos swoim bohaterom i nie cenzuruje ich wypowiedzi. Tak właśnie postępuje prawdziwa reportażystka. I takie książki warto czytać!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze