„Trendologia”, James Harkin
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuCiekawy przewodnik po ideach i poglądach XXI wieku. Adresowany do tych, którzy chcą swobodnie poruszać się w przestrzeni intelektualnej, kreowanej przez modne magazyny poświęcone polityce, kulturze, literaturze, filozofii i życiu społecznemu. Jeśli chcemy dowiedzieć się, czym jest antropologia wirtualna, deklinologia lub neuroteologia, sięgnijmy po przewodnik. Znalazło się w nim ponad 70 haseł. Autor zjednuje nas swoją elokwencją, erudycją i poczuciem humoru. To idealna lektura dla ludzi ciekawych świata.
Zygmunt Bauman stwierdził w jednej ze swoich książek, że żyjemy w płynnej nowoczesności (liquid modernity), w której wszystko jest ambiwalentne, fragmentaryczne i niespójne. Z kolei Jean Baudrillard ukuł termin hiperrzeczywistość, pokazując, jak doszło do zatarcia granicy między rzeczywistością a wirtualnością (skoro prawdę o świecie czerpiemy z przekazów medialnych, informacji poszukujemy w Internecie, a wzorców piękności na okładach kolorowych pism – co jest prawdą, a co wirtualnością?). Do poglądów tych nawiązuje James Harkin, autor Trendologii – ciekawego przewodnika po ideach i poglądach XXI wieku.
Książka brytyjskiego dziennikarza, współpracownika Guardiana i Financial Timesa, adresowana jest do tych, którzy chcą swobodnie poruszać się w przestrzeni intelektualnej, kreowanej przez modne magazyny poświęcone polityce, kulturze, literaturze, filozofii i życiu społecznemu. Jeśli chcemy dowiedzieć się, czym jest antropologia wirtualna, deklinologia lub neuroteologia, sięgnijmy po przewodnik Jamesa Harkina. W Trendologii znalazło się ponad 70 haseł, więc z konieczności skupimy się na kilku z nich.
Skoro przyzwyczailiśmy się do kolorowych reklam, epatujących wizją nowego wspaniałego świata, z letargu wyrwie nas antyreklama. Badvertising to produkt parodiujący klasyczne kampanie reklamowe. Jego celem jest wskazywanie negatywnych skutków korzystania z określonych produktów lub propagowanie bezpiecznych, racjonalnych zachowań. I tak autorzy jednego ze spotów antynikotynowych kazali kowbojowi zaciągać się głośno inhalatorem dla astmatyków albo kładli go do łóżka na oddziale onkologicznym, kiedy obok leżał jego umierający koń. Problem z badvertisingiem – pisze James Harkin – polega na tym, że może on stwarzać tak samo zafałszowany i manipulacyjny przekaz jak każdy inny rodzaj reklamy. Dzieje się tak z prostego powodu: antyreklama wykorzystuje slogan zamiast przytaczać statystyczne fakty. I jeśli nadmiernie epatuje się okrucieństwem, krwią i przemocą (a takie reklamy zdarzały się w przypadku kampanii przestrzegających np. przed prowadzeniem samochodu po wypiciu alkoholu), siła ich oddziaływania będzie znikoma. Bo od odrażającego widoku mimowolnie odwracamy głowę.
Równie interesującym zjawiskiem jest crowdsourcing. To określenie stosowane do opisu sytuacji, kiedy w badaniach wykorzystuje się opinie tłumu, a nie ekspertów. Rozwiązanie to, o zgrozo, staje się dość popularne, skoro Departament Obrony Stanów Zjednoczonych w 2003 roku chciał zachęcić amerykańskich obywateli, by zakładali się, kiedy i w jakich miejscach dokonane zostaną kolejne ataki terrorystyczne. Można jeszcze usprawiedliwić firmę Lego, która zatrudniła swoich klientów do projektowania zabawek, ale wykorzystywanie opinii tłumu do budowania strategii obronnej kraju, to zdecydowana przesada. Podobne zagrożenie istnieje wtedy, gdy z bezkrytycznym podejściem korzystamy z internetowych encyklopedii, cytując je w pracach naukowych. Harkin radzi więc: Zanurz się w morzu wiedzy tłumu samotnych ludzi, ale pamiętaj, że czynisz to na własne ryzyko.
I jeszcze jedno ciekawe zjawisko – tzw. cyfrowe mapowanie. Jest to proces, w którym ze zbioru informacji budowany jest wirtualny odpowiednik realnego przedmiotu / zjawiska. Dzięki takim rozwiązaniom możemy tworzyć cyfrowe mapy, wykorzystywane w nawigacji GPS, lub budować zaawansowane telefony komórkowe, które, jeśli zwrócimy je w kierunku gwiaździstego nieba, wyświetlają nazwy poszczególnych gwiazd lub konstelacji. Takie propozycje spotykają się z krytyką obrońców swobód obywatelskich, zaniepokojonych możliwością dyskretnej, elektronicznej inwigilacji każdej osoby na kuli ziemskiej. James Harkin widzi jednak dobre strony digital mappingu: […] retoryka „społeczeństwa nadzoru” jest ślepa na to, że nowe technologie można wykorzystywać też do dobrych celów […] Nieskończone możliwości otworzą się przed nami tylko pod warunkiem, że wyleczymy się z paranoicznej manii prześladowczej i stworzymy narzędzia kontrolujące sposób posługiwania się informacjami. Ciekawostka: jedna z kanadyjskich organizacji pozarządowych skorzystała z cyfrowego mapowania, by zbadać trasy transportu peruwiańskiej kawy. Okazało się, że spora część towaru, opatrzona etykietką fair trade („sprawiedliwy handel”), nigdy na takie miano nie zasłużyła.
Tu tkwi wartość książki Jamesa Harkina. Bo autor ten daleki jest od streszczania popularnych poglądów i opinii na temat różnorodnych zjawisk związanych ze współczesną kulturą. Ma przede wszystkim swoje własne zdanie i nie boi się go bronić. Poza tym zjednuje nas swoją elokwencją, erudycją i poczuciem humoru. Z całą pewnością jego Trendologia to idealna lektura dla ludzi ciekawych świata.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze