"Zgubne środki", Donna Leon
MAGDALENA LITTERER • dawno temuTak jak gładko czyta się “Zgubne środki”, tak samo spaceruje się po nawierzchni łagodnie opadającej uliczki w dzielnicy willowej. Lektura powieści Donny Leon nie dostarcza silniejszych wrażeń i rozkoszy łamania głowy niż zaglądanie w podświetlone okna eleganckich domów i zgadywanie, co jego domownicy zjedzą dziś na kolację. Na usprawiedliwienie autorki trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że główną jej ambicją jest w przystępny, bezpretensjonalny sposób odmalować scenkę rodzajową z życia pewnej sympatycznej, kulturalnej i dosyć zamożnej włoskiej rodzinki, tyle że głowa tej rodziny zarabia na życie rozwiązując zagadki kryminalne.
“Zgubne środki” Donny Leon to kolejny kryminał z cyklu rozgrywających się w Wenecji powieści o komisarzu Guido Brunetti. Tak w tej, jaki i w poprzednich książkach tej amerykańskiej pisarki osiadłej w tym jednym z najpiękniejszych miast Włoch i świata w ogóle, a wykładającej od lat w tamtejszej filii uniwersytetu Maryland literaturę angielską, odnajdziemy świat, w którym polski czytelnik powinien się szybko i dobrze zadomowić. Mamy więc uczciwego włoskiego policjanta w średnim wieku ze skłonnością do tycia, co łatwo wytłumaczyć zamiłowaniem do włoskiej kuchni. Wychowuje z żoną, doktor literatury, dwójkę sympatycznych, aczkolwiek zadziornych dzieciaków. Niektórzy koledzy z pracy stoją za nim murem, inni kopią pod nim dołki. Szef to mało błyskotliwy pozer, w dodatku nadmiernie uległy wobec nacisków z góry, a więc także i on bardziej utrudnia niż ułatwia pracę Brunettiemu. W tym świecie wielu żyje się dostatnio, wielu w pocie czoła haruje na uczciwy kawałek chleba, wielu pozwala się unosić spokojnemu nurtowi życia; rzeczywistość stwarza pozory normalności, dopóki ktoś nie stanie na drodze przynoszących olbrzymie zyski interesom przestępców, którzy zawarli cichy sojusz z trzymającymi ster władzy.
Ta sprawa zaczyna się dla Brunettiego telefonem o świcie. Ktoś rzucił kamieniem w witrynę biura podróży z niezrozumiałych przyczyn. Winnym jest nie kto inny jak Paola Brunetti, piękna żona komisarza, która poprzez akt wandalizmu pragnie zaprotestować przeciw praktykom biur podróży, które pod przykrywką organizowania wycieczek do takich krajów jak Tajlandia, czy Filipiny, zapewniają swoim klientom łatwy dostęp do zmuszanych do prostytucji dzieci. Choć racja moralna jest po stronie Paoli, prawo nie zabrania wycieczek zagranicznych, jakkolwiek godny potępienia byłby ich cel. Brunetti, choć podziela oburzenie wobec półjawnego reklamowania seksturystyki przez biura podróży, jako policjant zobowiązany jest aresztować sprawcę przestępstwa, a więc własną żonę. Próbując zapobiec “wojnie domowej”, a także chronić Paolę przed odpowiedzialnością karną, staje się mimowolnym wspólnikiem popełnionego przez nią wykroczenia i tym samym poważnie naraża swoją karierę zawodową.
Wątek kryminalny w książkach Donny Leon jest czymś realnym, dziejącym się obok zwykłych ludzi, "historią z gazety", w której rozwikłanie angażuje się komisarz Brunetti, kolejną aferą, w której świat przestępczy działa w zmowie z nieuczciwymi politykami, nierzadko tymi najpotężniejszymi z potężnych, rządowymi capo di tutti capi. Przyjaciel i wspólnik w interesach szefa lokalnej mafii to przyjaciel i zaufany człowiek jednego z liderów partii rządzącej, bliskiego współpracownika i dobrego kolegi premiera. Jeśli kilka tego typu afer mających miejsce w Polsce nie wypaliło w was zdolności do bulwersowania się brudami polityki, “Zgubne środki” będziecie czytać z wypiekami na twarzy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze