„Bóg jest czerwony”, Liao Yiwu
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuKsiążka, która wiele mówi o władzy i jej relacjach z ludźmi, przede wszystkim z osobami religijnymi, wierzącymi w coś więcej niż w politykę, system i pieniądze.
Komunistyczne Chiny dziś kojarzą się nam wyłącznie z masową produkcją towarów zalewających światowe rynki. Rzeczywiście, poziom chińskiego eksportu zwiększa się z dnia na dzień. Kraj ten dysponuje potężną siłą roboczą oraz nowoczesnymi technologiami. Niestety olbrzymi rozwój chińskiej ekonomii nie idzie w parze z rozwojem demokracji, swobód obywatelskich i praw człowieka. Cierpią wciąż przede wszystkim słabo wykształceni robotnicy, którzy pracują w fabrykach za przerażająco niskie stawki. Wydaje się, że świat, ogarnięty pogonią za zyskiem, akceptuje to, co dzieje się w Chinach, tak jak kiedyś „zaakceptował” chińską, „pokojową” aneksję Tybetu. Ale jest jeszcze jedna, fascynująca rzecz związana z Chińską Republiką Ludową. Okazuje się bowiem, że w tym wielkim ateistycznym kraju żyje około 70 milionów chrześcijan. Pisze o nich chiński pisarz, poeta i dziennikarz Liao Yiwu, autor reporterskiej książki „Bóg jest czerwony. Opowieści o tym, jak chrześcijaństwo przetrwało i rozkwitło w komunistycznych Chinach”.
Chrześcijaństwo przybyło na teren Chin już w siódmym wieku naszej ery. Na dworze Kubilaj-chana odbywały się naukowe dysputy kapłanów i uczonych, do Chin przyjeżdżali zachodni misjonarze, a Chińczycy studiowali w zagranicznych seminariach. W 1949 roku w kraju żyło 700 tysięcy wyznawców chrześcijaństwa. Dziś ich liczba jest znacznie wyższa, lecz – biorąc pod uwagę populację 1,3 miliardów obywateli – chińscy chrześcijanie stanowią mniejszość. Ale nie ilość wyznawców interesuje Liao Yiwu, ale kwestia tego, jak państwo traktuje tych, którzy chcą swobodnie wyznawać swoją religię. Liao Yiwu nie koloryzuje rzeczywistości: w swoich 18 reportażach opisuje prześladowania, tortury i egzekucje chińskich chrześcijan, którzy nie chcieli i nadal nie chcą podporządkować się zakazowi wyznawania „niebezpiecznej” dla Chin zachodniej religii.
„Bóg jest czerwony” to zapis wielu rozmów, jakie Liao Yiwu przeprowadził m. in. z chłopami z ludów Miao, Yi i Bai, mieszkających w południowo-zachodnich Chinach, z dala od Pekinu. Yiwu, chiński opozycjonista i dysydent, o chrześcijanach dowiedział się przez przypadek za sprawą doktora Suna – lekarza, który zrezygnował z lukratywnej praktyki po tym, jak przeszedł na chrześcijaństwo. Doktor Sun zamieszkał wtedy wśród prostych wieśniaków i tam rozpoczął skromną praktykę, lecząc – najczęściej za darmo – ludzi, których nie stać na najprostsze zabiegi medyczne. To on zaproponował Liao Yiwu odbycie miesięcznej podróży na prowincję i spotkanie z chińskimi wyznawcami chrześcijaństwa. Zaintrygowany Yiwu nie zastanawiał się ani przez chwilę. I chociaż był ateistą, interesował go los ludzi, którzy – podobnie jak on – prześladowani byli za swoje poglądy i opór wobec władzy.
Jednym z bohaterów reporterskiej opowieści Yiwu stał się 70-letni Wang Zisheng. Jego ojca, działacza katolickiego i kaznodzieję, chińscy żołnierze zabili, kiedy wybuchła rewolucja kulturalna (ojciec Zishenga został później uhonorowany pomnikiem, który stoi przed Opactwem Westminsterskim w Londynie). Bohater w rozmowie z Yiwu mówi o tym, jak wyglądał proces i śmierć ojca, jak on i jego rodzina byli prześladowani i jak później przebywał w obozie pracy. Na koniec mężczyzna stwierdza:
Nie, nie czuję goryczy. Jako chrześcijanie wybaczamy grzesznikom i podążamy dalej. Jesteśmy wdzięczni za to, co mamy dzisiaj. Tak wiele pozostało do zrobienia.
Na tym właśnie polega siła wiary. Człowiek jest w stanie przetrwać każde przeciwności losu, a nawet wybaczyć swoim wrogom. Autor książki zastanawia się jednak, czy takie podejście do świata nie jest na rękę chińskiej władzy:
Chińscy uczeni nieustannie rozważają, czy niektórzy chrześcijanie wybaczyli zbrodniczemu reżimowi w przejawie prawdziwego bożego miłosierdzia, czy dla usprawiedliwienia tchórzostwa. Ponieważ partia wciąż prześladuje chrześcijan i podejrzliwie patrzy na wszelkie ruchy duchowe, które grożą zakwestionowaniem jej władzy, nie wszyscy śpieszą się wybaczać.
Wśród tych ostatnich jest stulenia zakonnica, z którą rozmawiał Yiwu. Na pytanie, czy wybaczyłaby swoim prześladowcom, odpowiedziała:
Nie, absolutnie nie!
„Bóg jest czerwony” to książka, która wiele mówi o władzy i jej relacjach z ludźmi, przede wszystkim z osobami religijnymi, wierzącymi w coś więcej niż w politykę, system i pieniądze. Bo sytuacje opisane przez Yiwu zdarzają się w wielu rejonach świata i dotyczą nie tylko chrześcijan. Mam więc nadzieję, że za sprawą takich pisarzy jak Liao Yiwu zrozumiemy, że przemoc nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze