„Dzianina z mięsa”, Katarzyna Bielas
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuKsiążka zawiera 22 rozmowy przeprowadzone na łamach Dużego Formatu i Wysokich Obcasów. Kryterium intelektualno-kulturalne przywołało m.in. Janusza Gajosa, Jana Karczmarka, Krystiana Lupę, Marię Janion. Ich głębię zawdzięczamy dociekliwości autorki. Jest to nie tylko szczególna opowieść o historii, jako czynniku warunkującym świadomość jednostki, ale i zapis spektrum problemów, zagadnień i emocji, ważnych dla polskiej inteligencji.
Dzianina z mięsa Katarzyny Bielas zawiera dwadzieścia dwie rozmowy przeprowadzone na łamach Dużego Formatu i Wysokich Obcasów. Kryterium intelektualno-kulturalne przywołało Janusza Gajosa, Jana Karczmarka, Krystiana Lupę, Marię Janion i innych, podobnego czyli… sporego kalibru. Miejsce pierwodruku tych rozmów gwarantuje pewną spójność książki, jej głębię zawdzięczamy dociekliwości autorki.
Większość rozmówców wskazuje podobne doświadczenia formacyjne. Pierwszym jest druga wojna światowa i tragedia Holocaustu, jeśli nie przeżyta bezpośrednio, to przynajmniej funkcjonująca w historii najbliższych, historii wspólnotowej jako straszliwy, wciąż aktualny cień. Mowa o próbach zrozumienia tego wydarzenia, pogodzenia się z nim i „życiu po”, rekonstruowaniu współczesności. Drugie doświadczenie to antysemityzm roku 1968, wyraźnie bliższe, niemniej rozumiane jako logiczna konsekwencja poprzedniego. Doświadczenie zetknięcia się z antysemityzmem wśród wielu rozmówców Katarzyny Bielas zmusza do redefiniowania swojego miejsca w świecie. Punktem wyjścia jest najprostsze pytanie: „kim ja jestem, czemu mnie to spotyka?”. Odpowiedź raczej dzieje się, niż po prostu pada, a z tego dziania rodzi się kolejne pytanie: „jeśli jestem, bywam artystą, to jaką sztukę powinienem uprawiać?”. To formujące doświadczenie historyczne musi być czymś przedziwnym teraz, dla, powiedzmy, pokolenia dzisiejszych dwudziestolatków, cieszących się życiem w spokoju, w świecie, gdzie zwroty historyczne albo nie istnieją, albo docierają w mniejszym nasileniu.
Każdy, kto doświadczył szykan i represji, wydaje się śnić o świecie, z którego te zostaną wyrugowane. Stąd sny o wolności i tolerancji, wypowiadane w duchu niemal nowojorskim, liberalno-lewicowym. Wyobraźnia ulega poszerzeniu, centralnym punktem okazuje się wrażliwość na inność, rozszerzenie prywatnej przestrzeni każdego człowieka o życzliwość. Mocno retrospektywny, autobiograficzny charakter tych rozmów buduje katalog starych demonów, od tych wojennych, jeszcze w mundurach, przez opresyjne zachowania społeczne, rodzinne dramaty, widma seksualności, wódki, nawet szukanie siebie zyskuje, momentami, mroczny walor.
Jawna emocjonalność pracy Bielas, żywy sposób reagowania większości rozmówców nie zostawia obojętnym, przynajmniej mnie obojętność nie wyszła. Czasem zżymałem się na niektóre poglądy, to znów kiwałem głową i dopowiadałem myśli, czasem robiło mi się dziwnie lub smutno, by znów zaczytać się na amen jak w wypadku wywiadu z Głowackim, co zwalam na karb własnej ułomności. Ale raz siekło. Naprawdę. Francesca Michalska wywleka mięso w swojej prostej opowieści. Historia ukraińskiej dziewczyny, wywiezionej na step, gdzie z niczego rozpaczliwie wznoszono lepianki i kopano studnie, by ocalić życie nim przyjdą chłody, przypomina cios kijem między oczy, to znaczy, tylko terminatora nie zwali z nóg. Czytana siedemdziesiąt lat po tych wydarzeniach prowadzi do banalnego wniosku, że, zwyczajnie, z niewiedzy i głupoty nie doceniamy dobrych czasów, w których teraz przyszło nam żyć. Na szczęście, ostatnia rozmowa z reżyserem dokumentu poświęconego życiu kartuzjańskich mnichów wprowadza odrobinę światła.
Zdecydowanie warto. Jest to nie tylko szczególna opowieść o historii, jako czynniku warunkującym świadomość jednostki, ale i zapis spektrum problemów, zagadnień i emocji, ważnych dla polskiej inteligencji. Odsyłam też do Niesformatowanych, pierwszego tomu rozmów przeprowadzonych przez autorkę.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze