"Mamma mia!", Phyllida Lloyd
DOROTA SMELA • dawno temuRozrywkowa wyprawa do krainy dzieciństwa - dyskotekowych przebojów i beztroskich klimatów wakacyjnych. Pod wpływem filmu zaczyna się spontanicznie pakować walizki. To filmowy musical powstały na kanwie opartego na przebojach grupy Abba scenicznego show z 1999 roku. Patrząc na to, co wyprawia Meryl Streep, nie mamy wątpliwości: ta kobieta to istny dynamit i żywy dowód na to, że wiek nie musi ograniczać. Jej kreacja zaś to obok przebojów Abby i humoru na granicy pastiszu największa wartość tego widowiska.
Wspaniały przedłużacz urlopu — to nie jest film, tylko bezwstydnie rozrywkowa wyprawa do krainy dzieciństwa — dyskotekowych przebojów i beztroskich klimatów wakacyjnych. Oto film, pod wpływem którego zaczyna się przewijać w głowie taśmę wspomnień lub spontanicznie pakować walizki. Mamma mia! to filmowy musical powstały na kanwie opartego na przebojach grupy Abba scenicznego show z 1999 roku.
Fabuła dopisuje do hitów szwedzkiej grupy bezpretensjonalną historię, ale także przemyca to i owo o tzw. kulturze disco, czyli drugiej fali rewolucji seksualnej. Dwudziestoletnia Sophie za 24 godziny zostanie żoną swego ukochanego. Dziewczyna jednak czuje, że do pełni szczęścia brakuje jej ojca, który poprowadziłby ją do ołtarza. Wychowana przez matkę na idyllicznej greckiej wysepce Sophie dorastała ze świadomością, iż jest owocem wakacyjnego romansu matki. Kiedy pewnego dnia w hoteliku, który obie prowadzą, znajduje pamiętnik rodzicielki, nie waha się użyć go w celu ustalenia ojcostwa. W ten sposób odkrywa, że w okresie jej przypuszczalnego poczęcia matka miała 3 kochanków w tym samym czasie. Pierwszy był nieodwzajemnioną miłością, dwaj kolejni klinem na niego. Pewna, że ojca poznaje się od pierwszego wejrzenia dziewczyna wysyła trzem panom zaproszenie na swój ślub. Kiedy jej matka odkryje Harry'ego, Sama i Billa dmuchających materace w koziej chacie, wpadnie w szał i gorączkę wspomnień. Nie wie, który jest ojcem jej córki, nie rozumie, dlaczego tak nagle po dwudziestu latach pojawili się znów w jej życiu, nie ma pojęcia, jak im powiedzieć o Sophie…
Musical sklecony z gotowych przebojów? To ma nawet swoją fachową nazwę — jukebox musical. Przykładem podobnej roboty był wyświetlany niedawno w naszych kinach Across the Universe z kawałkami Beatlesów. Tam w półtorej godziny mogliśmy prześlizgnąć się przez ogrom dorobku supergrupy i usłyszeć nasze ulubione utwory w kompletnie zmienionych aranżacjach oraz wykonaniach. Tymczasem Mamma Mia! nie stara się odkryć w szwedzkiej fabryce przebojów żadnej nowej jakości. Jest jak karaoke, śpiewane przez mniej wprawne głosy. Bo należy tu zaznaczyć, że wszystkie piosenki wydobywają się z gardeł aktorów. I o ile Amanda Seyfried to przykład bardzo muzykalnej aktorki, to już Pierce Brosnan byłby aktorem bez poczucia żenady. Były James Bond potrafi niesamowicie wygrywać swoje stare emploi poprzez ostentacyjne ośmieszanie go. Zrobił to już raz w Kumplach na zabój, ale śpiewając S.O.S przeszedł samego siebie.
Historia o rozwiązłej matce i córce bez ojca idealnie zgrywa się z klimatem i przesłaniem piosenek Abby, które są lekkie niczym wypełnione helem baloniki, często o niczym. Szafują na przemian patosem i hedonizmem, traktując albo o nieszczęśliwej miłości, albo podrywie i dobrej zabawie. Film zarówno je cytuje i stara się oddać stan ducha w nich zaklęty, jak i dobrodusznie się z nich nabija. Doskonałe choreografie do Dancing Queen czy tytułowej Mamma Mia! to przykłady muzycznego kabaretu, który zarówno podrywa do tańca, jak i bawi do rozpuku.
Patrząc na to, co wyprawia w tym filmie Meryl Streep, po raz kolejny nie mamy wątpliwości: pewnie potrafiłaby zagrać zsiadłe mleko z żartu o egzaminach wstępnych do Filmówki. Ta kobieta — jakby nie było niemal sześćdziesięcioletnia — to istny dynamit i żywy dowód na to, że wiek nie musi ograniczać, aktorka bez granic. Jej kreacja zaś to obok nieśmiertelnych przebojów Abby i humoru na granicy pastiszu największa wartość tego widowiska i coś, czego nie wypada przegapić.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze