"Bombon - El Perro", reż. Carlos Sorin
WOJCIECH ZEMBATY • dawno temuOglądając Bombona, mimowolnie przypomniałem sobie głośny film Wesele Wojciecha Smarzewskiego. Na pozór podobne, realistyczne i zaangażowane społecznie historie mogą ujawniać zupełnie różne oblicze człowieka. I podobnie przesadzić.
Prosta historia, adresowana do miłośników psów i wiary w człowieka. Juan Villegas, bezrobotny mechanik samochodowy, ledwo wiąże koniec z końcem. Przemierza patagońskie równiny i usiłuje zarabiać na życie, sprzedając noże z wyrabianymi przez siebie rękojeściami. Noże są jednak za drogie, a w Argentynie nikt nie ma pieniędzy. Kiedy Juan pomaga pewnej kobiecie w naprawie samochodu, ta w nagrodę obdarowuje go wielkim dogiem argentyńskim. I to nie byle jakim. Groźny Bombon (cukierek) okazuje się potomkiem championów. Za sprawa psiska Juan, którego los nikogo dotychczas nie obchodził, staje się przedmiotem powszechnego zainteresowania…
Film utytułowanego reżysera Carlosa Sorina jest miły, ciepły i do bólu, z premedytacją zwyczajny. Piękny w swojej prostocie. Reżyser zaangażował w charakterze aktorów samych naturszczyków, uważając, że film stanie się przez to prawdziwszy. Odtwórca głównej roli na co dzień wykonuje zawód mechanika w warsztacie samochodowym, treser gra tresera, a pies psa.
Autentyzm nie oznacza jednak amatorszczyzny, wręcz przeciwnie. Bombon uderza szczerością emocji, wizerunków postaci i środowiska hodowców psów. Samo życie, chciałoby się dodać. Nic nie jest wykreowane, obnażane czy oceniane. Nie jest to zakręcony, zwichrowany i kpiący naturalizm rodem z filmów Kondratiuka, w których również grywali amatorzy.
Oglądając Bombona, mimowolnie przypomniałem sobie głośny film Wesele Wojciecha Smarzewskiego. Na pozór podobne, realistyczne i zaangażowane społecznie historie mogą ujawniać zupełnie różne oblicze człowieka. I podobnie przesadzić.
W Weselu również mamy autentyczny przekaz – ludzie tak się bawią, tak chlają i tak kantują. Ale w tym filmie prawie każda z postaci jest niemiłosiernie spodlona duchowo, to istna parada potworków. Za to Bombon to prawdziwy cukiereczek, lukrowany że hej. Pokazuje ludzi jako stworzenia życzliwe i ciepłe.
Bohaterowie filmu Sorina mówią niewiele, za to ich twarze wyrażają bogaty wachlarz przeżyć. Sam mechanik Juan Villages wygląda tak, jakby za moment miał się rozpłakać. Przypomina księcia Myszkina, wzrok ma rzewny, cielęcy i jasny. Wydaje się tak dobry i naiwny, że widz bardziej cyniczny (np. wasz pokorny recenzent) co rusz spodziewa się, że zostanie niemiłosierne oszukany przez jakiegoś cwaniaka. Nawet groźny dog argentyński ma wielce złożoną, bogatą psychikę i, jak zobaczycie, nie daje się łatwo zaszufladkować.
Ładne, wzruszające, proste i niegłupie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze