"Głową w mur", reż. Fatih Akin
WOJCIECH ZEMBATY • dawno temuGwałtowny i niepokojący dramat z życia tureckich emigrantów w Niemczech. Czterdziestoletni punkowiec Cahit poznaje na oddziale dla niedoszłych samobójców dwa razy młodszą od siebie Sibel. Dziewczyna proponuje mu małżeństwo. Wybór może wydawać się absurdalny – Cahit jest zapitym i przeżartym narkotykami specem od autodestrukcji – ale Sibel wie, że jej konserwatywna turecka rodzina zaakceptuje go, bo jest jednym z nich.
No i ma swoje powody — pragnie wyzwolić się spod kurateli rodziców i wreszcie się wyszaleć. Motywacje Cahita są równie niejasne, jak zmącony jest jego umysł. Czy są to sprzyjające warunki, żeby narodziła się miłość?
Dawno nie widziałem tak orzeźwiającego filmu. Ma dobre tempo, humor i epicką siłę. Wciąga i wzrusza. Przy całej swej „młodzieżowej” widowiskowości, jest trafnym portretem obyczajowości środowiska muzułmańskich emigrantów w bogatej i laickiej Europie Zachodniej. Pokazuje smutny los ludzi wykorzenionych, jednocześnie wychodzi poza schematy ambitnego filmu „etnicznego”, będąc sugestywnym studium ludzkiego szaleństwa. Cahit i Sibel, każde na swój sposób, kierują się w życiu zasadą „zawsze po bandzie”. Reżyser Fatih Akin perfekcyjnie uchwycił desperacki rytm takiego życia, które przecież może stać się udziałem każdego, nie tylko tureckich emigrantów.
W swojej bezkompromisowości film przypominał mi znakomitą Nienawiść Mathieu Kassovitza. Tyle, że Nienawiść była dziełem paradokumentalnym, surowym i ascetycznym, zaś Głową w mur aż kipi od pasji, bólu i radości życia. Przyczynia się do tego ścieżka dźwiękowa, na której tradycyjna muzyka turecka sąsiaduje z piosenkami Depeche Mode czy kawałkami grupy Sisters of Mercy. Zmysłowe obrazy rozpalonego ciała, jedzenia czy uciekającej krwi zyskują w tym filmie jakąś niezwykłą świeżość, wizualny lifting.
Aby dodać trochę gorzkiego smaku do syropu, jakim stała się owa recenzja, powiem, iż jako diagnoza etnograficzna film Głową w mur może kogoś rozczarować. Okrutni muzułmańscy krewni, kult honoru, prześladowane kobiety, brat, który chce zabić siostrę — to wszystko może wydawać się kliszą, ilustracją artykułów prasowych. Również motywacje bohaterów są proste i niejasne jednocześnie — dziewczyna się stacza, mężczyzna zapija na śmierć. Nie każdy lubi to oglądać, tak jak nie każdy był fanem Kurta Cobaina.
Jednak siła emocjonalna historii opowiedzianej przez Atkina jest tak wielka, że przestaje nas razić tragizm rodem z brukowca. Bohaterowie potrafią nas chwycić za serce. Sceny, w których Sibel i Cahit raz po raz uderzają głową w przysłowiowy mur, szukając śmierci, a może nowego życia, tchną rzadkim autentyzmem. Fatih Akin zdecydowanie zasłużył na Złotego Niedźwiedzia, otrzymanego na festiwalu w Berlinie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze