„Pozew o miłość”, reż. Peter Howitt
LEWI • dawno temuW komedii romantycznej „Pozew o miłość” zagrały gwiazdy: Julianne Moore, która ma na koncie tyle dobrych kreacji, że jako pierwsza od wielu lat może mierzyć się z Meryl Streep o tytuł najlepszej dramatycznej aktorki amerykańskiej, oraz Pierce Brosnan, który objawił talent do lekkich, zabawnych i romantycznych ról w serialu „Remington Steele”. Jednym słowem, to zdolni aktorzy, którzy zwykli wybierać role będące w jakimś stopniu wyzwaniem, warte ich talentu i poświęceń. Najwidoczniej nadszedł jednak czas na odpoczynek od wysiłku - fizycznego w przypadku Brosnana, emocjonalnego w przypadku Julianne Moore, dlatego zdecydowali się zaangażować w przedsięwzięcie tak mało ambitne.
„Pozew o miłość”, zapożyczający pomysły z wielu filmów, jest kolejną historią o dwojgu ludzi, którzy od pierwszego wejrzenia tak się nienawidzą i są tak od siebie różni, że jest tylko kwestią czasu, kiedy szaleńczo się w sobie zakochają. W amerykańskich filmach to, co jest pokazywane z początku jako przeszkoda mogąca odstraszyć najodważniejszych i najwytrwalszych, w efekcie okazuje się okolicznością sprzyjającą. W „Pozwie o miłość” tym, co dzieli, a tak naprawdę zbliża kobietę i mężczyznę, jest fakt, że oboje są najbardziej wziętymi i bezpardonowo rywalizującymi ze sobą adwokatami w Nowym Yorku. Julianne Moore wciela się w Audrey Miller, błyskotliwą prawniczkę, pojemny umysł (dacie wiarę, że nigdy nie przegrała sprawy?), która pod maską profesjonalizmu ukrywa osobowość neurotyczną, niezrównoważoną, pełną kompleksów. Pierce Brosnan to Daniel Rafferty, dopiero pracujący na swoją reputację w Nowym Yorku, którego niechlujstwo i trochę dziwaczne zachowanie jest przykrywką dla genialnego umysłu prawniczego. W poprzednim zdaniu padło dwa razy słowo umysł i jest to powtórzenie jak najbardziej usprawiedliwione, ponieważ film, powierzchownie, będzie ukazywał nam pojedynek dwóch umysłów, wbrew podszeptom serc, które marzą o entente cordiale.
Podczas pierwszego zderzenia w sądzie Daniel zgrabnie wyprowadza Audrey w pole, przy czym on myśli, że dał jej małego pstryczka w nos, a ona – że ją poniżył. Jednak daje się rywalowi zaprosić na kolację, po której, w wyniku nadmiernego spożycia tzw. napojów procentowych, lądują w łóżku. To zdarzenie osłabia czujność takiego rekina sal sądowych jak Audrey do tego stopnia, że przegrywa z Danielem. Na ich kolejną konfrontację nie musimy czekać długo, ponieważ w Nowym Yorku pracuje, najwidoczniej, tylko tych dwoje adwokatów. Każde z nich będzie reprezentować rozwodzących się małżonków — pretensjonalną projektantkę mody i niewiernego rockmana. Największy spór między nimi toczy się o zamek w Irlandii, dlatego prawnicy stron, w ramach zbierania materiałów dowodowych, udadzą się na miejsce, by zdobyć zeznania służby. Wysłanie tych dwoje na zieloną wyspę będzie brzemienne w skutki…
Jedyne, co w „Pozwie o miłość” można nazwać doskonałym, to przewidywalność fabuły. Dialogi są niedorobione, dowcip wymuszony, scenariusz nawet raz nie daje aktorom szansy zabłysnąć w słownej szermierce. Pozostaje im „grać ciałem”, z czego skwapliwie korzystają. Szczęśliwie dla filmu między Julianne Moore a Piercem Brosnanem naprawdę iskrzy. Na ekranie zachodzą procesy chemiczne, o których odtwórcy i odtwórczynie głównych ról w takich filmach jak „Pokojówka na Manhattanie”, „Dwa tygodnie na miłość”, czy „Okrucieństwo nie do przyjęcia” mogliby tylko pomarzyć.
Na marginesie rozważań o zaletach i wadach filmu chciałabym dorzucić słówko na temat medialnego seksapilu prawników specjalizujących się w rozwodach. Czy zastanawialiście się, dlaczego są bohaterami tylu amerykańskich komedii romantycznych? Co czyni ich tak atrakcyjnymi w oczach hollywoodzkich filmowców? Przeczytałam w brukowcu, że Nicol Kidman otrzymała od męża po rozwodzie circa 90 mln dolarów. Później zaś wyczytałam gdzie indziej, że Tom Cruise wydał na rozwód około 110 mln dolarów. Obie liczby mniej więcej zapamiętałam, bo policzyłam sobie różnicę. Właśnie, co się stało z różnicą?!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze