"Mozaika", Soheir Khashoggi
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuOsią książki pozostaje jednak zderzenie dwóch kultur (liberalnej zachodniej z konserwatyzmem islamu). Soheir Khashoggi zdaje się sądzić, że ludzie religijni wszystkich wyznań mogą spokojnie żyć koło siebie pod warunkiem amputacji radykalnego fundamentalizmu. Kultura Zachodu widziana oczyma autorki, ze swoim stonowaniem, wyrozumiałością, nastawieniem na akceptację mimo różnic i problemów, ma więcej do zaoferowania niż islamski gorset – cóż, myśl może nie jest zbyt odkrywcza, ale przynajmniej wyłożona niezbyt nachalnie. Przekonanie o zasadniczej możliwości wychowania szczęśliwych dzieci w mieszanym małżeństwie wprowadza trochę koniecznego optymizmu.
Można odnieść wrażenie, że Ameryka ma do islamu stosunek niemal schizofreniczny – lewicowi inteligenci nieustannie próbują tę kulturę pojąć (co dla umysłu wyszkolonego w liberalnej demokracji może być cokolwiek trudne), podczas gdy wojsko zajmuje się robieniem porządku w kolejnych muzułmańskich krajach. Soheir Khashoggi życie też ma skomplikowane – młodość w Egipcie, dorosłość w Stanach, zaś droga od pewnego konserwatyzmu skończyła się w przystani łagodnego, troskliwego feminizmu. Podobnie poważna problematyka podejmowana przez autorkę w kolejnych już książkach (dola i niedola kobiet w krajach arabskich) podawana jest dynamicznym językiem właściwym powieści przygodowej.
Mieszane małżeństwo z trojgiem dzieci — Jordańczyk Karim i Dina, Amerykanka z domieszką libańskiej krwi — przeżywa kryzys, gdy wychodzą na jaw ukryte dotąd homoseksualne skłonności ich najstarszego syna. Tu reakcja jest stereotypowa: matka wykazuje się zrozumieniem, tatuś nie chce mieć z synem nic wspólnego. Wydarzenia 11 września tylko pogarszają sprawę, bo Karim spotyka się z rosnącą niechęcią wobec muzułmanów. Sfrustrowany, zagubiony w nowej rzeczywistości, dochodzi do wniosku, że skoro Ameryka pchnęła mu jedno dziecko w paszczę gejostwa, to trzeba ratować pozostałe. Zabiera żonie bliźniaki sprzed nosa i powraca do rodzinnego, wielopokoleniowego domu w Ammanie.
Dinę zostawia na lodzie nie tylko Karim, ale i rząd Stanów Zjednoczonych. Posłuchawszy rady prywatnego detektywa, kobieta rusza za mężem w nadziei, że zyska czas niezbędny na odzyskanie dzieci – może detektyw coś wymyśli albo zdarzy się cud. W Ammanie styka się ze światem trudnym do zaakceptowania dla wyzwolonej i równouprawnionej Amerykanki, światem, gdzie wzorce kulturowe rozdzielają role w życiu ze względu na płeć.
Zabieg jest stary jak świat – zderzenie dwóch kultur na płaszczyźnie ogólnej i jednostkowej, bo przecież rodzina Diny wywodzi się z Libanu. Jej przyjazd do domu męża to w pewnym sensie powrót do domu własnego, dziadków i pradziadków, urządzonego według zasad, o których zdążyła zapomnieć. Nie jest turystką, osobą przypadkowo wciągniętą w realia z gruntu jej obce, lecz musi się zmierzyć ze swoją przeszłością i konsekwencjami własnych wyborów, bo przecież wyszła za mąż z własnej woli, a Karim nie zaciągnął jej za włosy do swojej jaskini. W tym sensie z „Mozaiki” wynika jasno, że oderwanie się jednostki od własnej przeszłości, rodzinnych korzeni, historii w sensie mikro jest tylko pozorne.
Prawdopodobnie Soheir Khashoggi jest urodzoną działaczką ze zmysłem naprawiania świata – stąd pomysł na napisanie powieści społecznej w stylu literatury popularnej. Karkołomne zadanie nie mogło udać się w pełni, ale powstała solidna językowo, spójna fabularnie powieść, będąca czymś więcej niż solidnym czytadłem. Tylko trochę, ale to już coś.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze