Moja wojna z błyszczącą cerą już w godzinę po porannym makijażu trwała dobrych parę lat. Próbowałam wielu produktów, począwszy od matujących żeli myjących, mleczek do demakijażu, kremów oraz na matującej "kolorówce" kończąc. Jednak wszystkie te kosmetyki tylko wysuszały moją skórę tworząc łuszczące się placki, nie hamując jednocześnie nadmiernego wydzielania sebum. Szperając pewnego razu w sklepach internetowych natknęłam się na markę Kryolan - stworzoną i wykorzystywaną przez charakteryzatorów teatralnych i telewizyjnych. Często słyszymy o "magii telewizji", w której wszyscy wyglądają nieskazitelnie, chciałam poczuć ową magię również na sobie, zaryzykowałam więc po raz kolejny i nie żałuję.
Puder ma przyzwoitą gramaturę (30 g), z pewnością starczy na długo. Jest w postaci sypkiej. Opakowanie jest skonstruowane tak, że we wnętrzu nie wysypuje się nadmiar kosmetyku, co często spotykałam w pudrach tego rodzaju. Nie posiada żadnego zapachu. Puder jest transparentny, nie daje żadnego koloru, choć zauważyłam, że delikatnie może rozjaśnić kolor skóry, ale ja radzę sobie w ten sposób, że używam ciemniejszego niż zazwyczaj podkładu i jest w porządku.
Ważne jest, że choćbym nałożyła naprawdę dużo produktu, to nie tworzy się nienaturalny efekt maski. Twarz jest gładka i świeża. No i najważniejsze - matowienie. Otóż wreszcie znalazłam sposób na swój odwieczny problem - skóra jest matowa przez wiele godzin. Czasem po jakichś 8 godzinach potrzebuję tylko użyć bibułki matującej w okolicy czoła. Nie zatyka porów, nie powoduje niespodzianek na twarzy.
Jak dla mnie puder ten jest wybawieniem i powoli zaczynam zapominać jak wygląda wiecznie błyszcząca skóra. Naprawdę polecam.
Producent | Kryolan |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Pudry sypkie |
Przybliżona cena | 50.00 PLN |