Tak - dla pogrubiania, nie - dla sklejania. Nazwa w pełni oddaje właściwości tego tuszu. 10 ml czarnego tuszu ukryte jest w ładnym czarnym opakowaniu, z różowym grzebyczkiem. Początkowo miałam pewne obawy, co do tego czy będę umiała się nim posługiwać, lecz teraz już wiem, że nie było czego się obawiać.
Szczoteczka pięknie rozdziela rzęsy, ale trzeba tylko pamiętać by malować je od samej nasady. Wystarczy kilka pociągnięć, a efektem jest piękny wachlarzyk rzęs i pokreślone spojrzenie. Parę pociągnięć więcej i mamy wyczarowany teatralny makijaż na wieczór. Jedno zanurzenie grzebyczka w opakowaniu starcza na pełny makijaż oczu. Na rzęsach nie ma żadnych grudek, są one perfekcyjnie rozdzielone. Tusz nie osypuje się, i nie rozmazuje pomimo że nie jest wodoodporny - jakaś mżawka lub deszczyk nie są mu straszne. Nie podrażnia moich dość wrażliwych oczu.
Jedyny kłopot z nim to demakijaż. Przyzwyczajona byłam, że poprzedni tusz bez problemu zmywał się samą wodą. Tu muszę użyć i wody z żelem, i mleczka do demakijażu, by nie straszyć oczami misia pandy. Jestem jednak skłonna mu to wybaczyć, ale odejmuję jeden punkt w ocenie ogólnej.
Serdecznie polecam.
Do nabycia m.in. w sieci perfumerii Sephora.