Prawdę mówiąc idąc do sklepu zamierzałam kupić inny tusz, ale ekspedientka namówiła mnie na spróbowanie Gosh Eye'deal. Tusz miał za zadanie "magicznie" wydłużyć i pogrubić rzęsy. Sprawdziłam - ma fajną silikonową szczoteczkę, która nabiera kosmetyku niewiele, więc nie trzeba jej wycierać z nadmiaru mascary. Nie skleja rzęs, ale trzeba pociągnąć kilka razy dla mocniejszego efektu. Efekt jak dla mnie jest, rzęsy wyglądają naprawdę fajnie. Tusz nie rozpływa się, chociaż po całym dniu może lekko przybrudzić oko, ale nie więcej niż inne produkty tego typu. Jedyny minus - szybko się starzeje, po 2 - 3 tygodniach zmienia konsystencję i robi na rzęsach tzw. "owadzie nóżki".
Zapłaciłam za niego 35 zł. Żałuję. Coś koszmarnego polecam w tej samej cenie od Mybelline tusz The falsies - volume express.
Ten od Gosha może i nie skleja rzęs, ale robi z nich nienaturalne, jakby były oblepionę toną tuszu (chociaż nałożyłam tylko jedna warstwę).Są ciężkie i nieładne. Do tego nie wydłuża w żaden ,,magiczny sposób". Dla mnie praktycznie wcale nie wydłuża. Do tego nie są pogrubione, moje oko wygląda jakby w niektórych miejscach brakowało mu rzęs. Będę musiała dopomagać sobie drugim tuszem, bo z tym daleko nie zajdę. A dla odób, które jak ja są zawiedzione efektami lub nie chcą się zawieść proponuje zrobić sobie taki prezent i zakupić tusz od Max Factora- False Lash Effect. Rewelacja i do tego spełnia swoją obietnicę ,,sztucznych rzęs"