Mam wrażliwe oczy, dlatego nietrudno o jakieś podrażnienia wywołane przez kosmetyki, w tym przez tusze do rzęs. Poza tym wiosną i latem preferuję delikatny makijaż – dlatego sięgnęłam po tusz Clinique Naturally Glossy Mascara.
Niewielkie (5,6 g), srebrne, pozbawione jakiejkolwiek szaty graficznej opakowanie (wygląda trochę, jak pióro) skrywa w sobie kosmetyk o dość rzadkiej konsystencji (bardzo mi to zresztą przy tuszach odpowiada) i neutralnym zapachu. Jest go co prawda niewiele, jednak wbrew temu, mascara jest bardzo wydajna. Niewielka, choć gęsta i zgrabna szczoteczka nabiera tuszu akurat tyle, ile potrzeba - nie muszę obcierać aplikatora z nadmiaru. No i dzięki niej rzęsy są pięknie rozdzielone – ani razu nie „udało” mi się ich posklejać.
Nie ma również mowy o grudkach, owadzich nóżkach, kruszeniu się, czy rozmazywaniu. Kosmetyk rozprowadza się gładko, łatwo i gdy znajdzie się na rzęsach, pozostaje już w tym miejscu przez cały dzień. Jest delikatny – nie zdarzyło mi się, by oczy zareagowały zaczerwienieniem, łzawieniem, czy innymi symptomami podrażnienia.
Jaki efekt daje to małe cudeńko? Przy jednej warstwie rzęsy są podkreślone ładną, głęboką czernią i wydłużone; przy drugiej są lekko zagęszczone, wywinięte i ładnie wydłużone – wygląda to tak, jakby natura obdarzyła mnie takimi właśnie rzęsami, bo sama mascara jest niemal niewidoczna. Kolejne warstwy wzmacniają raczej wydłużenie. Niemożliwe jest chyba zrobienie sobie wokół oczu „kluski” z tuszu. Miłośniczki „teatralnego” efektu na pewno nie polubią tego tuszu, zresztą producent nie od parady wpisał w nazwę „naturally”…
Kosmetykowi nie są straszne łzy, czy deszcz, choć nie jest wodoodporny. Trwałość to ogromny jego atut. Bardzo łatwo i zupełnie daje się zmyć zwykłym mleczkiem do demakijażu.
Naturally Glossy Mascara to w tej chwili mój absolutny faworyt w kategorii dziennego makijażu oczu.
Pewnie wiele z Was stwierdzi, że to głupota kupować tusz, który nie robi z rzęs firan, bo można za dużo mniejszą sumę zafundować sobie hennę. I tak, i nie. Mascara daje jednak dużo wyraźniejszy efekt podkreślenia i „otwiera” oko (czego henna nie spowoduje), no chyba, że ktoś ma bardzo gęste, wywinięte, lecz jasne rzęsy – wtedy pewnie lepszym rozwiązaniem jest henna.
Ja pozostanę na długo przy mojej Naturally Glossy.