Znacie to uczucie, kiedy idący przed Wami koleś o ciele wartym grzechu odwraca się i prezentuje zeza, pryszcze oraz tzw. przerwę na papierosa? Mnie się parę razy zdarzyło. Ostatnio doznałam podobnego szoku, zaglądając do pojemniczka z żelem pod oczy firmy Herba Studio. W środku siedziało coś wyglądające jak zsiadła, bardzo mocna herbata, z wielkim jaśniejszym bąblem z boku. Nieufnie wetknęłam palec w bąbel (precz z higieną, ale przecież muszę wiedzieć, co położę sobie na jeden z delikatniejszych skrawków skóry na ciele) i okazało się, że to bańka powietrza, która rozleciała się na kilka mniejszych. Urocze przeżycie. Postanowiłam nie zrażać się upiornym kolorem żelu i nałożyłam go sobie pod oczy. Wrażenie piorunujące. Moje wieczorne cienie pod oczami nabrały zupełnie nowego, niepokojącego odcienia, a ja sama chciałam porzucić wszelką nadzieję na testy i natychmiast zetrzeć to coś z twarzy. Dzielnie jednak poszłam spać. Rano wyglądałam tak samo, jak wieczorem, przed nałożeniem żelu – sińce, lekkie opuchlizny. I tak przez cały czas trwania testu. Nie wiem, czy to wina złego nastawienia wskutek stresu spowodowanego upiornym kolorkiem, czy przyczyny należy upatrywać w zbyt rzadkim stosowaniu – tylko raz dziennie. Wiem jednak, że takie widoki nie są przyjemne, bo kojarzą się z ciężkim pobiciem albo salą operacyjną (żelowy antyseptyk ma bardzo podobny odcień), więc wieczorny relaks jest zniweczony. O stosowaniu na dzień nawet trudno mówić, bo nikt normalny nie oszpeci się dobrowolnie.
Producent | Herba Studio |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy pod oczy |
Przybliżona cena | 20.00 PLN |