Idzie zima. Nie ma co przeglądać serwisów meteo, będzie jeszcze chłodniej – tu nie Floryda. W związku z tym trzeba zatroszczyć się o skórę – zwłaszcza o skórę ust, które na zimnie jakoś częściej oblizujemy. I które bardzo kiepsko na tym wychodzą. Potem najlepsza szminka wygląda na nich koszmarnie.
Kolastyna proponuje nam sztyft w zwykłym, biało-niebieskim opakowaniu. Nic specjalnego z zewnątrz, a co w środku? Podobnie. Enigmatyczny „filtr UV”, zajawiony na opakowaniu, zapewne jest filtrem o wysokości 4 SPF, czyli po mieście może się nadać, ale jeśli jedziesz w góry, poszukaj czegoś z wyższym faktorem. Nic by się nie stało, gdyby powstała wersja z 20 SPF, a tak – trzeba kupić dwie pomadki. Kolejna sprawa to komfort używania. Chybotliwy sztyfcik, wykręcony trochę za mocno zziębnięta dłonią, może się złamać – jeśli nawet go uratujesz, trudno będzie posługiwać się szminką. Największy mankament to jednak zapach – nie wiem, jak Wy, ale ja jako dziecko smarowana byłam w zimie maścią o nazwie Linomag (na bazie oleju lnianego). Ten zapach, razem z zapachem klasycznego kremu Nivea, to moje dwie zmory z dzieciństwa, od których skutecznie, jak dotąd, odgradzałam się barierą z pięknie pachnących kosmetyków. Niestety, pomadka Kolastyny działa na mnie jak magdalenka na Prousta, ale skojarzenia nie są przyjemne. Czy tak trudno jest zrobić balsam ochronny do ust, który nie wydziela niemiłej woni? Naturalnie, nie wszystkim może się ona taka wydać, ale uprzedzam, kilka zapytanych przeze mnie o zapach tej pomadki osób nie było zachwycone.
Cóż, widzę tu jedno pewne zastosowanie – ta pomadka świetnie sprawdzi się jako balsam na usta oraz skrzydełka nosa przy przeziębieniu połączonym z katarem (wiadomo, jak wtedy wygląda nos). Jest tłusta, szybko regeneruje usta, a podczas kataru żadne zapachy do nas nie docierają, więc zapach nie będzie problemem.
Producent | Kolastyna |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Balsamy do ust: nawilżające |
Przybliżona cena | 10.00 PLN |