Estee Lauder raz po raz łowi mnie w swoje eleganckie sieci, ale zwykle pomadek, błyszczyków i lakierów, ciepłe pudry czy podkłady nie nadają się do mojej skóry - zwyczajnie są za ciemne. Ale przeczytałam kiedyś o tym kremie i zainteresowało mnie to, że zmienia kolor pod wpływem ciepła.
Sprawdziłam w sklepie i urzekł mnie od razu: świeży zapach ogórka, leciutka konsystencja i magiczna zmiana koloru - wpadłam po uszy. Ponieważ jednak wcześniej kupiłam sobie inny preparat, postanowiłam zaczekać. I właściwy moment nadszedł - wczoraj.
Skóra wygląda na delikatnie opaloną, nie ma efektu tapety, powiedziałabym wręcz, że zupełnie nie wygląda na pokrytą jakimkolwiek kosmetykiem. Jest nawilżona i tak miła w dotyku, jak po żadnym jeszcze znanym mi kremie. Jeszcze teraz, wieczorem, czuję miłą gładkość na policzku, a wystarczyła niewielka ilość - jak orzeszek laskowy.
Myślę, że wystarczy mi on na długo i - że pewnie do niego wrócę. Cena do niskich nie należy, ale ponieważ jest to połączenie kremu i podkładu, a ponadto naprawdę mi odpowiada... a jestem konsumentem kapryśnym i rozpieszczonym przez wolny rynek.
Producent | Estee Lauder |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Kremy koloryzujące |
Przybliżona cena | 170.00 PLN |