Różnice między tuszami wydłużającymi i pogrubiającymi ostatnio zacierają się coraz bardziej. Coraz trudniej znaleźć kosmetyk, który jest stanowczo pogrubiający, lub stanowczo wydłużający – większość firm oscyluje gdzieś w granicach złotego środka, wypuszczając na rynek tusze uniwersalne, wydłużająco-pogrubiające. Ja jednak zapragnęłam skosztować nieco klasyki i znalazłam tusz, który jest tylko i wyłącznie pogrubiający.
Kształt opakowania Lash Creatora wyraźnie sugeruje jego pogrubiające właściwości – rozszerza się ono z jednej strony, co odróżnia go od pozostałych tuszy Pierre Rene, które prawie wszystkie są bardzo podobne do siebie – stalowo-szare, różni je tylko napis. Szczoteczka jest bardzo duża – zawsze zdawało mi się, ze takie są najlepsze, lecz niestety nie bardzo sprawują się przy tak dużej gęstości tuszu – połączenie to wymaga ostrożności i precyzji podczas nakładania, w przeciwnym razie wszystkie rzęsy skleją się razem.
Najlepszym sposobem na ten tusz jest najzwyczajniej nałożenie jednej warstwy – wystarczy to na uzyskanie wyraźnego efektu pogrubienia. Oczywiście można nałożyć drugą (według mnie wygląda to raczej sztucznie, ale jeżeli ktoś tak lubi...), lecz tylko i wyłącznie po dokładnym wyschnięciu pierwszej – w przeciwnym wypadku rzęsy skleją się. Można też dodać do tuszu kilka kropelek wody destylowanej, lub przegotowanej – konsystencja rozrzedzi się do stanu wręcz idealnego, niestety kosztem właściwości pogrubiających – w takiej sytuacji można, a nawet trzeba nałożyć 2 warstwy dla uzyskania ładniejszego efektu.
Generalnie tusz jest bardzo dobrej jakości, zarówno po dodaniu wody, jak i przed, nie kruszy się i nie rozmazuje. Po wyschnięciu rzęsy nie są obciążone, ani sztywne – są wręcz miękkie i sprężyste. Nie jest wodoodporny i mając go na rzęsach, podczas deszczu lepiej jest mieć duży parasol, w przeciwnym wypadku czekają nas spektakularne „czarne łzy”. Duży plus za demakijaż – niezależnie od ilości warstw, mleczkiem zmywa się rewelacyjnie.
Podsumowując, tusz jest fajny chyba głównie ze względu na to, że można sobie go dopasować do indywidualnych potrzeb (poprzez trick z wodą), niestety jego cena sprawia wrażenie jakby ta elastyczność była w nią wliczona. Przydałaby się do niego dodatkowa instrukcja obsługi, bo gdybym była rozkapryszoną paniusią, pewnie po pierwszym użyciu wylądowałby w koszu na śmieci, ale z zamiłowania jestem eksperymentatorem i udało mi się odkryć taką jego właściwość. Także ja daję mu plus, ale jestem ciekawa ile z was straciło do niego cierpliwość?
Producent | Pierre Rene |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Tusze |
Przybliżona cena | 17.00 PLN |